Ich rywalem była występująca w jednej ze śląskich „okręgówek” Concordia Knurów, która choć usiłowała IV-ligowcowi się przeciwstawić, to nie miała tak istotnych argumentów w ofensywie co przeciwnik. Skoczowianie przewagę wypracowali sobie trafieniami Kamila Janika i Adriana Borkały, tylko raz ich pomyłkę w defensywie futboliści Concordii spożytkowali już na finiszu premierowej części sparingu.

Druga połowa była podobna, a podopieczni Jarosława Kupisa ani myśleli zwalniać tempo. Dla Beskidu gole strzelali po zespołowych akcjach rezerwowi – podwójnie Michał Szczyrba i Karol Lewandowski. Bramka napastnika padła, gdy knurowska ekipa podjęła rękawicę i nieznacznie dystans skorygowała.

Co szkoleniowca IV-ligowca ukontentowało, a co jeszcze wymaga poprawy? – Cieszy, że gole zdobyliśmy w sposób taki, jak pracujemy nad tym na treningach. W ofensywie byliśmy kreatywni, nieźle wyglądała organizacja gry i jeszcze kilka goli mogliśmy strzelić – ocenia Kupis. – Przydarzają się nam momenty nonszalancji i te trzeba konsekwentnie eliminować – podsumowuje trener Beskidu.