Konia z rzędem temu, kto spodziewał się jednostronnego spotkania. Sprawdziły się wyświechtane, piłkarskie slogany o tym, iż puchary rządzą się swoimi prawami. Rotuz na mecz z Rekordem wyszedł z wiarą w to, że może sprawić sensację, pokusić o zapisanie do klubowych annałów... III-ligowi "rekordziści" natomiast... nie wyszli w pierwszych trzech kwadransach na mecz. Ich poczynania były chaotyczne, niedokładne, a na domiar złego dopuścili przedstawiciela "okręgówki" do sytuacji bramkowych. To znalazło odzwierciedlenie w wyniku i przebiegu starcia. A wcale Dariusz Klacza nie asygnował na to spotkanie w pełni rezerwowego składu...

 

Już w 3. minucie zaczęło pachnieć sensacją, gdy Rotuz objął prowadzenie. Rafał Adamczyk wymanewrował defensywę Rekordu i strzałem w tzw. długi róg zaskoczył Jakuba Szumerę. Jednorazowy wyskok? Absolutnie nie! W 11. minucie Daniel Feruga uderzył (!) z rzutu rożnego, a piłka po kontakcie Szymona Boguni trafiła do siatki - Rotuz prowadził 2:0. Piłkarski ekspert pewnie spodziewałby się tego, że Rekord rzuci się do odrabiania strat. Tak jednak nie było. Prócz celnego uderzenia Piotra Wyroby z 20. metra, które dało III-ligowcowi trafienie kontaktowe, więcej prób po stronie biało-zielonych nie odnotowano. 

 

Zgoła inaczej wyglądał początek drugiej połowy w wykonaniu Rekordu. Bielszczanie mocno nacisnęli na Rotuz, jednak gospodarze nie dość, że się dobrze bronili, to jeszcze mieli ciut szczęścia, jak w przypadku próby głową Kacpra Kasprzaka. W 62. minucie wspomniane szczęście pomogło drużynie z Bielska-Białej, gdy Krystian Cyroń "ostemplował" słupek. 10 minut później kibice zobaczyli kolejne trafienie. Ku zaskoczeniu, Rotuz podwyższył prowadzenie! Cyroń przewrotką pokonał Szumerę po rzucie wolnym Ferugi. Chwilę wcześniej boisko po czerwonej kartce za akcję ratunkową opuścił piłkarz Rekordu, Mateusz Pańkowski. 

 

Jasne więc było, iż końcówka dostarczy widzom multum emocji. Ujrzeli oni wymianę ciosów niczym w bokserskim ringu. Na 3:2 bramkę w 79. minucie zdobył Mariusz Idzik, który wykorzystał dogranie od Tomasza Nowaka. To jednak nie podcięło "skrzydeł" ekipie z Bronowa. W 89. minucie Adrian Szczelina indywidualną "solówkę" spuentował golem.

 

Nerwowo było na boisku w doliczonym czasie. Dość wspomnieć, że ekipa z Bronowa kończyła mecz w "9". Cel jednak uświęca środki. Bramka Kasprzaka z 93. minucie nie przekreśliła sensacji sezonu. Rotuz wygrał 4:3 i awansował do finału Pucharu Polski podokręgu Bielsko-Biała kosztem III-ligowego Rekordu!