Przy okazji uroczystego spotkania z ekipą futsalowego Rekordu rozmawialiśmy z włoskim szkoleniowcem Andreą Bucciolem, który rozpoczął już pracę z reprezentacją Polski, ale z bielskim klubem nie rozstaje się całkowicie.

Bucciol_Andrea

SportoweBeskidy.pl: Wydawało się, że sezon jest dla zespołu Rekordu nieudany, a tymczasem na jego zakończenie przyszedł tak piękny akcent, jak zdobycie Pucharu Polski. Andrea Bucciol: Zgadza się. Dobrze się ten sezon skończył dla nas, bo miesiąc temu bardzo wcześnie odpadliśmy w fazie play-off, czego się nie spodziewaliśmy. Drużyna świetnie na to zareagowała. Cały czas dużo pracowała, mając świadomość celu, który pozostał do osiągnięcia. Dziękuję za to zaangażowanie na treningach i nie tylko. To był dobry sezon, ale nie wszystko w nim się udało. Piłka jest jednak okrągła. Czasem się wygra, a czasem się przegra. Analizowaliśmy w każdym razie sytuację i wiedzieliśmy, że drużyna ma potencjał. I udało się w gronie najlepszych zwyciężyć, bo przecież graliśmy w turnieju finałowym z pierwszym i czwartym zespołem ligi.

SportoweBeskidy.pl: Jaka jest wizja reprezentacji Polski trenera Andrei Bucciola? A.B.: Chciałbym podkreślić, że największą ambicją dla trenera jest prowadzenie kadry narodowej. Mam żonę Polkę, rodzinę tutaj w Bielsku-Białej i serce także dla Polski. Czuję jednocześnie odpowiedzialność za kadrę. Moja wizja jest pozytywna, jak i innych trenerów. Wiemy nad czym pracować, jakie mamy warunki. Wydaje mi się, że również moi poprzednicy – Klaudiusz Hirsch i Vlastimil Bartosek – mieli dobre wizje. Ale pamiętajmy, że potrzebne jest też szczęście w tym wszystkim. Naszym celem jest awans do Mistrzostw Europy.

SportoweBeskidy.pl: Z Rekordem nie rozstaje się pan, kontynuując pracę z grupami młodzieżowymi. Czy te obowiązki uda się pogodzić z reprezentacyjnymi? A.B.: Specjalnie pytałem prezesa o możliwość dalszej pracy w Rekordzie. Pierwsze doświadczenia w Polsce wiążą się przecież z tym klubem, tu jest moje miasto i chciałem dalej pracować z młodzieżą, bo to właściwy kierunek. I zarazem taka moja filozofia. Musimy budować domy od fundamentu, a nie od dachu, bo później nie jest on solidny. Fundamentem są właśnie ci młodzi zawodnicy. Taka była umowa, że pogodzę pracę z kadrą i młodzieżą Rekordu. Rozmawialiśmy z prezesem na ten temat i myślę, że nie będzie żadnych problemów, by dawać z siebie wszystko tak w jednym, jak i drugim miejscu.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. A.B.: Dziękuję.