W roli faworyta do potyczki z beniaminkiem z Zebrzydowic przystąpili piłkarze Pasjonata Dankowice. Długo rozpracowywali rywala... bieroński artur Dopiero w ostatnim kwadransie meczu przełamali strzelecką niemoc. Ostatecznie Pasjonat pokonał Spójnię 3:0. – Oj długo pracowaliśmy na to zwycięstwo, bardzo długo. Musieliśmy być cierpliwi. Byliśmy bardzo nieskuteczni. Nie potrafię odtworzyć wszystkich zmarnowanych sytuacji. Zdobyliśmy pierwszego gola w 75. minucie, mogliśmy zdecydowanie wcześniej. Gdyby tak się stało, przy całym szacunku dla rywala, mecz mógłby się skończyć pogromem – ocenia Artur Bieroński, trener Pasjonata, który nie mógł skorzystać wczoraj m.in. z lidera swojego zespołu. Wojciech Sadlok pauzował za nadmiar kartek. Kilku innych graczy – Jakub Krawczyk czy Jakub Ogiegło – również wypadło z udziału w meczu.

Dużo większe problemy kadrowe miał Dariusz Owczarczyk. Lista nieobecnych składała się z sześciu ważnych dla drużyny graczy. Tomasz Mrówka, Tomasz Nowak, Dawid Piguła, Kamil Demczak, Bartłomiej Olszar i Mirosław Stabla – z różnych powodów ich nazwiska do protokołu meczowego nie zostały wpisane. – Zabrakło nam doświadczenia, zabrakło w końcówce meczu sił, zabrakło sześciu zawodników zazwyczaj grających w podstawowym składzie. Po upływie 70 minuty zostaliśmy zdominowani przez rywala, który był w przekroju całego spotkania zespołem lepszym. Bramka dla Dankowic w końcówce była kwestią czasu – z pokorą przyznaje trener Spójni. – Szkoda niewykorzystanej przez nas sytuacji z początku drugiej połowy. Najpierw Robert Janulek wychodząc sam na sam z bramkarzem nie najlepiej przyjął piłkę, a następnie po strzale Grzegorza Kopca rywal wybił ją z linii bramkowej. Może mecz potoczyłby się inaczej? – zastanawia się w rozmowie z nami Owczarczyk. Owczarczyk Dariusz zebrzydowice ru