Debiut trenerski Jakuba Mrozika o tyle okazale nie wypadł, że jego podopieczni boisko opuścili pokonani. – Mniej więcej do godziny dobrze realizowaliśmy nasze założenia w pressingu i zbyt dużo okazji zespół z Żywca sobie nie wykreował. Rywal pokazał jednak ostatecznie większą jakość, mając w swoich szeregach zawodników z przeszłością powyżej „okręgówki” – wyjaśnia nowy szkoleniowiec Victorii.

W szeregach gości wyróżniali się Dawid Okraska czy Bartosz Żyła, wygrywający sporo pojedynków z przeciwnikami, podejmujący dobre decyzje i tworzący przewagę w sektorach boiskach, w których w danym momencie operowali. Ciężar gry brał również na siebie kapitan Kamil Szajter. To wystarczyło tylko na gola wyrównującego rezultat, którego beniaminek strzelił w 54. minucie. Prawy obrońca Przemysław Górecki dorzucił piłkę do Jakuba Kałki, który głową pokonał niepewnego przy bramkowej akcji Dominika Syca.

Znacznie więcej akcentów ofensywnych mieli w sobotę w Żywcu gospodarze meczu. W 15. minucie Rafał Hałat wykorzystał tyleż długie podanie Kamila Żołny, co i niefortunne wybicie obrońców Victorii. Dystans dzielący zespoły do pauzy mógł być pokaźniejszy, ale w słupek wcelował w dogodnej sytuacji Żołna. Przy stanie remisowym 1:1 wyborną szansę zaprzepaścił pudłujący z 5. metrów Hałat, ale obie przywołane zdarzenia nie zemściły się na żywczanach. W 68. minucie Maciej Pułka przedarł się przez zasieki obronne ekipy z Hażlacha, zaś w 85. minucie perfekcyjne dośrodkowanie Łukasza Tymińskiego głową zakończył Żołna.

– Nie był to na pewno łatwy mecz, ale byliśmy częściej zespołem dyktującym warunki. Odpowiednio też zareagowaliśmy na wyrównującego gola przeciwnika – zauważa Seweryn Kosiec, szkoleniowiec Stali-Śrubiarnia.