- Niewykorzystane okazję się mszczą i jak to tradycyjnie bywa w naszym przypadku - miało to miejsce w samej końcówce spotkania. Czujemy niedosyt, bo nie byliśmy zespołem słabszym - zauważa Tymoteusz Chodźko, trener Soły. - To był trudny, ale wyrównany mecz. Jeśli ktoś bardziej zasłużył na wygraną, to nasza drużyna. Sytuacji bramkowych mieliśmy więcej - ocenia z kolei Tomasz Sala, szkoleniowiec Sokoła. 


Jedna i druga drużyna zagrała dobre zawody. Bramkarze obu drużyn mieli sporo pracy. Choć do 90. minuty wynik wskazywał 0:0, to nie oznacza, że był to typowo zamknięty mecz, a żadna z drużyn nie chciała nic strzelić. Może jakości brakowało, głównie przez trudne warunki na murawie, ale sytuacji bramkowych nie brakowało w tym meczu. Po stronie Soły próbował kilkukrotnie Dmytro Stoliarczuk, lecz albo brakowało precyzji, albo górą był golkiper gospodarzy. W szeregach Sokoła w słupek trafił Marquinhos, dwukrotnie przed szansą stanął Dominik Natanek... 

 

Dopiero w 93. minucie kibice zobaczyli trafienie. Faulowany w polu karnym rywala był Patryk Walczyk, a z 11. metrów nie pomylił się Bogdan Swarzyński... były trener ekipy z Hecznarowic.