
„Nie było meczów nieważnych”
Nie wszystko układało się w minionym sezonie po myśli II-ligowego Rekordu Bielsko-Biała. Historyczny sezon debiutanta na piłkarskim szczeblu centralnym zakończył się jednak pomyślnie.
Bielszczanie szybko odczuli, że konkurencja w II lidze jest mocniejsza, aniżeli pułap rozgrywkowy niżej. – Przeskok był znaczący. Nie tylko biorąc pod uwagę sam poziom sportowy. Nigdy wcześniej nie mieliśmy stricte zawodowego teamu piłkarskiego – kwestie organizacyjne, sam układ prowadzenia zespołu, wielkości sztabu. Poza tym każdy miał na wadze te same argumenty, a wiedza ligowych rywali o nas była pewnie większa, niż nasza. Mówimy więc o pełnej profesjonalizacji, a w piłkarskiej rzeczywistości była to dla nas nowość – komentuje Janusz Szymura, prezes Rekordu.
Biało-zieloni do samego końca walczyli o uniknięcie degradacji. Zgromadzili aż 41 punktów i ostatecznie cel osiągnęli bez konieczności udziału w barażach. – Nie było meczów nieważnych, bo aż 6 drużyn mogło ligę opuścić, a jednocześnie liczne grono miało szansę awansu. Praktycznie nie było więc takiego bezpiecznego środka, który pozwalałby na spokojną grę. Mieliśmy bardzo trudny początek, co zaważyło na całym sezonie. Traciliśmy dużo goli i to był element, do którego musieliśmy się solidnie przyłożyć, aby osiągnąć możliwie szybką poprawę – wyjaśnia sternik klubu z Cygańskiego Lasu, wskazując w tym kontekście na aspekty personalne i ważne transfery bramkarza Wiktora Kaczorowskiego i obrońcy Tomasza Boczka.
Wobec takich, a nie innych wyników, bielską drużynę oceniano nieco surowiej, aniżeli we wcześniejszych sezonach. – Do tej pory mieliśmy zawsze w najbliższym otoczeniu zewnętrznym klubu słowa wsparcia odnośnie tego, co robimy. Teraz jednak po raz pierwszy spotkaliśmy się z głosami krytyki, które były dla nas naprawdę odczuwalne. Pojawiły się środowiska, którym przeszkadzało nawet to, że w ogóle graliśmy na tym II-ligowym poziomie. Przedtem nie mieliśmy z czymś takim do czynienia – mówi prezes Szymura.