
"Cegła" zdeterminowała losy
Spotkania między Rotuzem a Pasjonatem zawsze należą do niezwykle zaciętych. Tak też było w przypadku ich dzisiejszego starcia.
Mecz nabrał rumieńców już na samym początku, gdy Rafał Adamczyk znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pasjonata, Dominikiem Krausem. Rywal ratował się faulem, co skutkowało czerwoną kartką. Paradoksalnie... W 6. minucie goście z Dankowic wyszli na prowadzenie. Po dynamicznym rajdzie Wojciecha Sadloka lewą stroną piłka trafiła do Adriana Heroka, który pewnym strzałem pokonał Joachima Giźlara. Jednak radość gości nie trwała długo. Już minutę później Bartłomiej Świerkot precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego doprowadził do wyrównania.
Gospodarze poczuli krew i ruszyli do ataku. W 10. minucie Kacper Wizner wykorzystał zamieszanie w polu karnym, oddał strzał, który zaskoczył rezerwowego bramkarza gości, i Rotuz wyszedł na prowadzenie 2:1. Mimo gry w przewadze liczebnej gospodarze nie potrafili kontrolować meczu. W ich poczynania wkradła się nerwowość, a Pasjonat groźnie kontratakował, szukając wyrównania. W 43. minucie Rotuz miał doskonałą okazję na podwyższenie wyniku. Konrad Dzida dostał piłkę na piątym metrze, miał przed sobą pustą bramkę, ale fatalnie przestrzelił.
Po przerwie trener Rotuza zdecydował się na aż trzy zmiany. Zmiany te dały zespołowi nową energię, a gospodarze zaczęli grać bardziej agresywnie i ofensywnie. W 59. minucie Świerkot ponownie wpisał się na listę strzelców, tym razem po silnym strzale, nie dając szans bramkarzowi Pasjonata. Minutę później gospodarze zadali kolejny cios – błąd obrony i złe wybicie piłki przez bramkarza gości wykorzystał Dzida, który przejął futbolówkę i pewnym strzałem podwyższył wynik. Wynik meczu na 4:2 ustalił Ksawery Szewczyk w 90. minucie po wykorzystaniu prostopadłego dogrania.
- Naszym największym problemem jest brak pewności siebie. Dlatego takie zwycięstwo jest dla nas bardzo ważne. Trafiliśmy na dobrą drużynę, a czerwona kartka sprawiła, że rywale grali cały mecz w dziesiątkę. Paradoksalnie nie ułatwiło nam to gry – byliśmy nerwowi, niedokładni i elektryczni. Jednak zwycięzców się nie sądzi - przyznał Jakub Kubica, trener Rotuza. - Nie ma co ukrywać, czerwona kartka podcięła nam skrzydła. Popełnialiśmy zbyt wiele prostych błędów - nadmienia z kolei szkoleniowiec Pasjonata, Andrzej Tomala.