Mecz w Lublinie od startu był dokładnie taki, jak można było się spodziewać, a więc toczony „na styku”. Po obu stronach punktowali niemal wszyscy siatkarze obecni na parkiecie, toteż wynik oscylował wokół remisu. Kiedy jednak przy zagrywkach Jarosława Macionczyka ekipa spod Klimczoka zbudowała wreszcie dość znaczną przewagę 21:17, jej sukces wydawał się więcej niż prawdopodobny. Nieoczekiwanie bielszczanie zaczęli wówczas mylić się, z czego miejscowi skorzystali bezwzględnie. Ostatni akcent seta należał do Davida Mehicia, który na 27:25 „pocelował” zagrywką Dominika Jaglarskiego.

Blok – autorstwa Macionczyka i Bartosza Cedzyńskiego – był tym elementem, który w następnej partii pozwolił bielskiej drużyny odskoczyć rywalowi na 8:5. Niebawem tym samym odpłacił się rozgrywający Politechniki Grzegorz Pająk, a na kontrach skuteczne ataki „uruchomił” Wojciech Sobala. Gdy w sukurs podążył mu Paweł Rusin lublinianie byli już wyraźnie z przodu przy stanie 18:14. Z roli liderów BBTS-u świetnie wywiązali się wobec niekorzystnych zdarzeń Michał Makowski i Oleg Krikun, lecz nie wystarczyło to do odwrócenia losów odsłony. Piłkę setową numer 3 skutecznym zbiciem w boisko zwieńczył Szymon Romać.

Na rozpędzonych gospodarzy trener Harry Brokking desygnował od startu kolejnego seta Luciano Vicentina i Adriana Hunka. Choć zwłaszcza Argentyńczyk prezentował się dobrze, to i rywal utrzymywał równy poziom gry. Zwrot mógł nastąpić, gdy przy serwisach Macionczyka zawodnicy z Bielska-Białej wyszli wpierw na prowadzenie 18:16, a po akcjach Krikuna na 21:18. To atakujący BBTS-u nie wytrzymał jednak ciśnienia, dotychczasowy lider rozgrywek zaprzepaścił przewagę 24:21, by w okamgnieniu... przegrać ponownie 25:27 po pewnych atakach Mehicia.

LUK Politechnika Lublin – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (27:25, 25:23, 27:25)

BBTS:
Macionczyk, Makowski, Krikun, Siek, Kapelus, Cedzyński, Jaglarski (libero) oraz Vicentin, Gryc, Piotrowski, Hunek
Trener: Brokking