
Ciekawie, choć (tylko) z jednym zaskoczeniem
Wraz z pierwszym weekendem października rozegrana została kolejka numer 8. w skoczowskiej A-klasie. Na większości boisk doszło do rozstrzygnięć raczej spodziewanych.
Błędy, błędy, błędy...
W piłce nożnej najczęściej wygrywa ten, kto myli się rzadziej. Dotkliwie o tym przekonują się ostatnio piłkarze Olzy Pogwizdów. Sposób na nich znalazł w weekend zespół z Kończyc Małych, a wynik końcowy to następstwo „starych grzechów”. – Chcemy grać w piłkę, a nie tylko ją kopać do przodu. Stąd biorą się niestety indywidualne błędy w naszych poczynaniach. Eliminowanie pomyłek tak dla nas kosztownych to jednak pewien proces. Na razie stracone gole mocno wpływają na morale drużyny i ciężko jest się po nich podnosić – opowiada Antoni Jeleń, szkoleniowiec Olzy.
Skoro o błędach mowa, to te miały niebagatelny wpływ na losy potyczki już wspomnianej. Uderzenie Jarosława Kwiczali dało pogwizdowianom prowadzenie w 19. minucie, ale jeszcze przed pauzą goście fetowali trafienia Kamila Macheja i Jakuba Kolondry. Oba padły po rzutach wolnych, w obu też lepiej mógł zachować się golkiper miejscowych Dawid Przeczek. – Dobry bramkarz to połowa drużyny na tym poziomie – nie ukrywa trener ekipy z Pogwizdowa.
„Dołek” po świetnym starcie?
Na inaugurację obecnego sezonu Olza triumfowała wysoko w Goleszowie, następnie ograła Orła Zabłocie. Po hokejowym remisie w Brennej wpadła jednak w serię 3 porażek z rzędu. Przerwana została ona w Pierśćcu w dramatycznych okolicznościach, ale w a-klasowy październik podopieczni trenera Jelenia wkroczyli znów bez punktowych zysków, bo LKS Kończyce Małe dowiózł do końcowego gwizdka arbitra okazały triumf 4:2.
Czy forma drużyny wskazuje zatem na pewien „dołek”? – To zbyt daleko idące określenie. O „dołku” mówiłbym w przypadku, gdyby klub nie funkcjonował należycie. Tymczasem my podążamy według obranej linii. Nie liczy się tylko jedna drużyna, ale patrzymy na wszystko począwszy od zawodników najmłodszych, aż po zespoły a- i b-klasowy – ocenia Antoni Jeleń.
Na lekceważenie nie ma miejsca
W Brennej tylko „oczko” zdołali wywalczyć piłkarze z Nierodzimia. To największe zaskoczenie kolejki. Inne to nadspodziewanie zacięta walka LKS-u Rudnik w Dębowcu. Goście byli nawet bliscy zgarnięcia premierowego punktu w sezonie. – Traktuję to jako ostrzeżenie dla nas, bo teraz z zespołem z Rudnika zagramy. Żadnego rywala nie wolno lekceważyć, gdyż może to skutkować bolesną stratą punktów – klaruje Jeleń.
A co wydarzyło się na pozostałych boiskach? – Bez większych zaskoczeń – kontynuuje nasz rozmówca. I trudno mu konkretami nie wtórować. W Zabłociu outsidera pokonała faworyzowana Błyskawica, moc na własnym terenie udowodnił zespół z Pruchnej, na właściwej ścieżce pozostaje gromiący kolejnego konkurenta lider z Istebnej, zaś w Goleszowie drużyny o zbliżonym poziomie zagrały na remis.
Wyniki 8. kolejki:
Strażak Dębowiec – LKS Rudnik 1:0 (0:0)
LKS Goleszów – Iskra Iskrzyczyn 1:1 (0:0)
Olza Pogwizdów – LKS Kończyce Małe 2:4 (1:2)
Beskid Brenna – KS Nierodzim 2:2 (1:1)
Góral Istebna – Błękitni Pierściec 5:1 (3:0)
Orzeł Zabłocie – Błyskawica Kończyce Wielkie 0:3 (0:2)
LKS '99 Pruchna – Victoria Hażlach 4:2 (1:0)
TABELA / TERMINARZ