Zdarzeniami z pierwszej połowy derbów można by bez trudu obdzielić kilka ligowych meczów. Strzelanie rozpoczęło się już w 6. minucie. Piłkę za polem karnym „zebrał” Krystian Dudajek, by atomowym uderzeniem pokonać Mateusza Pońca. Kwadrans spotkania w Skoczowie zamknął dobry, aczkolwiek chybiony strzał, jaki oddał Volodymyr Varvarynets. Był to jednak zwiastun ofensywnych zapędów Błyskawicy, by możliwie szybko wyrównać. W 19. minucie to się udało. Bartłomiej Szołtys dośrodkował dokładnie z rzutu rożnego, a głową Konrada Krucka pokonał Jakub Węglorz. W 24. minucie kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo z około 30-metrowego dystansu wymarzoną próbą popisał się Jakub Laskowski. Golkiper Beskidu nic sobie zarzucić nie mógł, bo tego uderzenia nie odbiłby zapewne niejeden bramkarz z klubów z wyższych szczebli ligowych. Gdyby w 28. minucie dogranie Szołtysa sfinalizował Krzysztof Koczur, który ostemplował słupek, to gospodarzom pewnie ciężko byłoby się podnieść. A tak do nich należał bezsprzecznie dalszy fragment premierowej odsłony.

W 35. minucie do podania Cezarego Ferfeckiego ruszył Kacper Zątek, uprzedził wychodzącego z bramki Pońca, by do „pustaka” zapewnić Beskidowi wyrównanie. Na tym podopieczni Bartosza Woźniaka nie poprzestali. W 38. minucie futbolówka po kornerze trafiła do Mieczysława Sikory, który najwyraźniej pozazdrościł strzelcom i również wykonał wyborny strzał z dalszej odległości. Efekt – piłka lądująca „za kołnierzem” golkipera drogomyślan na 3:2 dla Beskidu. W 40. minucie goście mogli mówić o szczęściu, bo Patryk Ułasewicz niedaleko przed linią skutecznie interweniował po strzale Sikory, co z kolei mogło podłamać ekipę z Drogomyśla.

Apetyty były w przerwie olbrzymie, bo sami piłkarze o to zadbali, ale rewanżowa odsłona równie widowiskowo się nie kształtowała. To, co należy docenić to fakt, że obie drużyny wykazywały wolę odniesienia zwycięstwa. Najpierw jednak w 64. minucie Błyskawica cieszyła się z trafienia numer 3. Żaden z defensorów miejscowej drużyny nie przerwał wymiany podań w „16”, a sprytny strzał do siatki obok K. Krucka wykonał Vitaliy Miklosh. Czy skoczowianie byli bliżej tego, aby jednak szalę na swoją korzyść przechylić? Nie jest to stwierdzenie na wyrost, gdy weźmiemy pod uwagę to, że w 76. minucie „oko w oko” z Pońcem stanął Zątek. Golkiper gości wyszedł z pojedynku zwycięsko. Na finiszu, w tym w 7-minutowym okresie doliczonym do regulaminowego, uderzeń i dośrodkowań niosących zagrożenie nie brakowało, ale rezultat już się nie zmienił.