Do kilku zmian doszło w drużynie Rekordu na mecz z KKS-em Kalisz. W bramce Rekordu zadebiutował wypożyczony z Hutnika Wiktor Kaczorowski, późniejszy bohater spotkania. W wyjściowym składzie zameldowali się ponadto Tomasz Walaszek, Dawid Ryś czy Zbigniew Wojciechowski. Premierowe trzy kwadranse przebiegły w dość spokojny tempie. W 14. minucie gospodarze stworzyli sobie pierwszą groźniejszą okazję, jednak dobrze w obronie interweniował Ryś. Następnie Bartłomiej Putno sprawdził umiejętności Kaczorowskiego. 

 

W 27. minucie KKS objął prowadzenie, gdy Kamil Koczy wykazał się przytomną dobitką po oskrzydlającej akcji swojego zespołu. Rekord próbował odpowiedzieć. W 30. minucie groźnie uderzał Jan Ciućka, tuż przed przerwą próbę odnotował Daniel Świderski - nie były to jednak sytuacje z gatunku stuprocentowych. 

 

Znacznie odważniej i lepiej w ofensywie Rekord zagrał w drugiej części spotkania. Biało-zieloni przejęli inicjatywę nad spotkaniem i to przyniosło im zamierzony rezultat. W 59. minucie do remisu doprowadził Świderski, który na gola zamienił rzut karny podyktowany za faul na Kacprze Kasprzaku. Wystarczyła jednak tylko chwila nieuwagi, aby stracić to, na co bielszczanie mocno pracowali. W 81. minucie niepilnowany Nestor Gordillo niezbyt mocnym, ale mierzonym strzałem, wpakował piłkę do siatki. 

 

Wydawało się, że kolejna porażka Rekordu stanie się faktem. Nic bardziej mylnego. W ostatniej akcji meczu bramkę na wagę remisu zdobył dla beniaminka… debiutujący bramkarz. Kaczorowski głową wpakował piłkę do siatki po zamieszaniu po dograniu z rzutu wolnego. W tych niesamowitych okolicznościach Rekord wywiózł punkt z Kalisza, co może być budujące morale przed kolejnymi meczami.