Lepiej w rundzie jesiennej, aniżeli podczas piłkarskiej wiosny wypadli futboliści Czarnych-Górala Żywiec. Od najwyżej sklasyfikowanego zespołu beskidzkiego rozpoczynamy IV-ligowe podsumowanie.

czarni_goral W pierwszej części rozgrywek żywczanie ulokowali się w czołówce IV ligi śląskiej, grupy 2. Dla nikogo nie było to zaskoczeniem, wszak potencjał ekipy prowadzonej przez grającego trenera Piotra Jaroszka oceniano wysoko. Wyraźnego celu przed piłkarzami Czarnych-Górala nie wskazywano, lecz powszechnie uważano, że to żywczanie mogą w największym stopniu pokrzyżować szyki faworyzowanego GKS-u Jastrzębie-Zdrój. Tylko po części to się potwierdziło. W ostatnim meczu jesiennym żywiecka drużyna prowadziła z niepokonanym wówczas liderem aż 4:1. Spotkania jednak dokończyć się nie udało, wobec zachowania kibiców gospodarzy. W następstwie owego wydarzenia Czarni-Góral ukarani zostali kontrowersyjnym walkowerem, który rywalizację o mistrzostwo na półmetku IV ligi w praktyce rozstrzygnął.

Zima to kilka roszad kadrowych w Żywcu i obranie kursu na młodzież w szeregach beskidzkiego IV-ligowca. Żywczanie nie dysponowali już taką siłą rażenia, gorzej radziła sobie również defensywa. Kilka meczów przyniosło dosyć wstydliwe porażki, zwłaszcza na wyjazdach, a o miejscu w czołówce nie było mowy w ostatecznym rozrachunku. Młodzież Czarnych-Górala, wsparta wąskim gronem zawodników doświadczonych (tu nieoceniona rola superstrzelca Grzegorza Szymońskiego), finiszowała bliżej środka stawki. Częściowo zatem ten rezultat oceniono w kategorii rozczarowań, choć nieuzasadnione jest mówienie o słabym i straconym sezonie żywieckiego klubu.

Do oceny rozgrywek sezonu 2013/2014 przechodzimy wspólnie z trenerem Piotrem Jaroszkiem.

Jesień a wiosna Czarnych-Górala... – Po rundzie jesiennej, gdy okazało się po pamiętnym walkowerze, że nie mamy już szans nawiązania kontaktu z GKS-em, postanowiliśmy wspólnie z władzami klubu odmłodzić drużynę i potraktować wiosną jako pewien rodzaj eksperymentu. Sięgnęliśmy po młodych zawodników z roczników 1995 i 1996, co więc oczywiste potencjał drużyny nie był już tak duży, jak jesienią, jeśli takich ocen możliwości chcielibyśmy dokonać. Wiosną zadebiutowało na szczeblu IV ligi kilku zawodników, co z kolei odbiło się na wynikach. Mam świadomość jednak, że taki proces odmładzania zespołu wymaga czasu. Biorąc te czynniki pod uwagę, wiosna nie wypadła aż tak źle w naszym wykonaniu. Co pozytywne, mieliśmy szansę oceny piłkarzy w dłuższej perspektywie czasowej.

Oczekiwania a rzeczywistość... – Przed sezonem, w lipcu ubiegłego roku, dysponowaliśmy szeroką kadrą i nawet były takie mecze, że miałem poważny dylemat kogo z zawodników z „18” meczowej „wyrzucić”. Gdzieś sami sobie – bo w klubie żadnego nacisku nie było – założyliśmy walkę o czołowe miejsca w lidze. Do pewnego momentu fajnie przebiegała realizacja tego. Przytrafiło się nam też kilka „wpadek”, ale może gdyby nie mecz z liderem z Jastrzębia przegrany walkowerem, wszystko potoczyłoby się inaczej. A tak dążenie za wszelką cenę do założonego wcześniej celu nie miało sensu. Zdecydowaliśmy się, jak już wspomniałem, na inwestycję w przyszłość.

Beskidzcy IV-ligowcy a poziom ligi... – Obserwuję ten szczebel rozgrywek drugi rok z rzędu. I cóż, jest kilka mocnych drużyn, które w III lidze poradziłyby sobie. Z drugiej strony kilka odstaje, ale ma to moim zdaniem związek z organizacją klubów i nie jest tak, że to piłkarze w tych zespołach są słabi. Spadek Wisły na pewno jest powiązane z odejściem kilku zawodników w zimowej przerwie, odmłodzeniem drużyny. Do tego dochodziły kartki, kontuzje, co przy wąskiej kadrze jest zabójcze. Spójnia przespała jesień i startując do rundy rewanżowej z tak małą liczbą punktów trudno myśleć o wydostaniu się ze strefy spadkowej. Obronił się za to Drzewiarz, który zimę świetnie przepracował pod okiem trenera Kościelniaka i wiosną należał do najlepszych zespołów w stawce. W kolejnym sezonie zespół z Jasienicy powinien walczyć o coś więcej, niż teraz.

Czarni-Góral Żywiec7. miejsce, 30 meczów, 47 punktów (14 zwycięstw, 5 remisów, 11 porażek), bilans bramkowy 69:68.