- Byłem spokojny po czerwonej kartce. Wiedzieliśmy, że możemy przechylić szalę wygranej na naszą korzyść i to się udało. Fajne, wywalczone zwycięstwo, które smakuje jeszcze lepiej, gdy wygrywa się grając ponad 30 minut w "10" - mówi trener Rotuza, Jakub Kubica. 

 

Już na wstępie meczu gospodarze mieli świetną okazję, aby objąć prowadzenie. Soła jednak nie skorzystała na błędzie defensywy bronowian. Rotuz na pierwszą groźniejszą okazję czekał do 22. minuty. Wówczas to Patryk Strzelczyk przeprowadził dobrą akcję zagrał na 8. metr do Jakuba Zauchy, a ten trafił do siatki rywala. Sędzia jednak gola nie uznał, wszak dopatrzył się pozycji spalonej u Jakuba Ogiegło. Kolejne fragmenty przebiegły bez większych emocji i do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Okazję ku temu, aby to zmienić kobierniczanie mieli w końcówce pierwszej części, lecz fantastyczną interwencją wykazał się Joachim Giźlar. 

 

W 58. minucie czerwoną kartkę ujrzał zawodnik Rotuza, Strzelczyk. Parodoksalnie, zespół z Bronowa był groźniejszy grając w "10". Chwilę po tym zdarzeniu Bartłomiej Bieńko uderzał głową, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce. W 70. minucie na prowadzenie gości wyprowadził Ogiegło, który "celną" główką zamknął dogranie z rzutu rożnego Dawida Pisarka. Jak się okazało, był to gol na wagę trzech punktów. Soła w końcówce meczu próbowała odmienić jego losy, jednak szczelny "mur" Rotuza nie dał się zaskoczyć.