SportoweBeskidy.pl: Dla wielu informacja o twoim transferze do MRKS-u była dużym zaskoczeniem, by nie powiedzieć szokiem. Skąd taki krok?
Damian Szczęsny:
Być może rzeczywiście nie spodziewano się takiego transferu, zwłaszcza, że innych propozycji nie brakowało. Ale stwierdziliśmy z żoną, że w wieku, w którym jestem trzeba już myśleć poważnie o przyszłości i rodzinie. Podjąłem pracę w Czechowicach-Dziedzicach i zdecydowaliśmy, że gra tutaj z wielu względów – również logistycznych – będzie najlepszym rozwiązaniem.

SportoweBeskidy.pl: Pierwsze wrażenia po treningach?
D.Sz.:
Trenuje na razie liczna grupa młodych chłopaków, reszta pojawić się ma na zajęciach końcem tygodnia. Dopiero więc zaczynamy wspólną pracę i na jakieś konkretne wnioski zbyt wcześnie. Jestem nastawiony pozytywnie do tego, co przede mną.

SportoweBeskidy.pl: Mówi się w klubie o walce o awans do IV ligi? Chyba trudno nie zaliczać was do wąskiego grona faworytów ligi.
D.Sz.:
Przyjście jednego, czy dwóch zawodników moim zdaniem nie zmienia diametralnie drużyny. Nie ma żadnych gwarancji na to, że będziemy się bić o awans i takich zapowiedzi nie dajemy. To tylko piłka. Zobaczymy, jak się rozgrywki potoczą.


SportoweBeskidy.pl: Z BKS-em tej sztuki dokonać się nie udało...
D.Sz.:
Przyznam, że myśleliśmy o awansie. Liczyliśmy, że będziemy w ścisłej czołówce, bo mieliśmy bardzo ciekawy skład. Wszystko wyglądało pozytywnie, dopiero w końcowej fazie sezonu pojawiły się organizacyjne problemy, które odbiły się na atmosferze w zespole i w dalszej kolejności na wynikach. Szkoda, że tak to się potoczyło.

SportoweBeskidy.pl: A Ekstraklasa? Masz jeszcze takie marzenia? W Podbeskidziu w sezonie 2012/2013 kilka meczów w elicie zaliczyłeś.
D.Sz.:
Przygoda z Podbeskidziem była niestety krótka i nie potoczyła się po mojej myśli. Zabrakło pewnie trochę szczęścia, trochę umiejętności. Trudno, bo tego nie jestem w stanie zmienić, a marzyłem o tym, aby było inaczej. Czy powrót na ten poziom jest jeszcze możliwy? Jak mówiłem, mam już swoje lata. Chcę skupić się na grze w Czechowicach. Myślę, że nie będę żałował drogi, którą obrałem.