Patrząc przez pryzmat dokonanych transferów, Podhalanka awizowana jest jako potencjalny "czarny koń" rundy wiosennej Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. Całkowicie odmieniona drużyna w pierwszym meczu zmierzyła się w Radziechowach z jednym z głównych faworytów do awansu. Piłkarze prowadzeni przez Piotra Motyka stawili opór i zaprezentowali się całkiem solidnie, ale wywieźć chociażby punktu się nie udało. 

 

- Nie zagraliśmy źle. Spotkanie było bardzo wyrównane, ale działo się w nim niewiele. Obie drużyny nastawiły się głównie na walkę. Zarówno my jak i GKS sytuacji bramkowych za wiele nie stworzyliśmy. Popełniliśmy jeden błąd, po którym przeciwnik zdobył gola z rzutu karnego. Był to typowy mecz do pierwszej bramki - ocenia szkoleniowiec Podhalanki, która na chwilę przed rozpoczęciem rundy wiosennej dokonała kolejnego transferu - z Rekordu Bielsko-Biała wypożyczony został Dawid Przybyła, który jesienią występował w LKS-ie Czaniec.