
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Debiut wymarzony?
Beniaminek z Wilkowic rozpoczął rywalizację w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej od pojedynku z LKS-em Leśna przed własną publicznością.
Zespół z Żywiecczyzny przyjechał do Wilkowic w zestawieniu odbiegającym od optymalnego. Trener Sebastian Szymala nie mógł skorzystać z przebywających na wakacjach Grzegorza Rzeszótki, Marcina Marciniaka i Łukasza Bieguna. Ponadto, ekipa z Leśnej zanotowała poważną stratę, ponieważ Maciej Sowa opuścił jej szeregi. Biorąc pod uwagę powyższe fakty goście nie byli faworytem pojedynku z beniaminkiem.
Świadomy problemów, z którymi borykał się przeciwnik w trakcie przygotowań, m.in. niska frekwencja na treningach, beniaminek liczył na udaną inaugurację sezonu. W mecz wszedł dobrze. W 13. minucie Paweł Toborek otworzył wynik, wykończył kontratak, zarazem podanie Jakuba Pilcha będąc sam na sam z Maciejem Kupczakiem. Jak się później okazało, młody napastnik GLKS-u ustalił wynik rywalizacji. Wcześniej, bo zaraz po pierwszym gwizdku arbitra, prowadzenie mogli objąć goście. Strzał głową Marcina Wróbla obronił Damian Górny, przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
Po objęciu prowadzenia gospodarze oddali pole gry przeciwnikowi, który na boisku dominował. Optyczna przewaga LKS-u nie zaowocowała. – Ciężko stworzyć dobrą sytuację, gdy przeciwnik broni się całym zespołem. Mieliśmy kilka okazji, ale żadnej nie wykorzystaliśmy. Nie zawsze lepszy zespól wygrywa, taka jest piłka – mówi trener Szymala, który pomimo porażki z podopiecznych jest zadowolony. – Poza wynikiem wszystko oceniam pozytywnie. Zabrakło nam odrobiny szczęścia i skuteczności. Podejście do meczu zawodników było odpowiednie. Jestem dobrej myśli. Będziemy punktować, gdy z wakacji wrócą wszyscy zawodnicy – dodaje szkoleniowiec LKS-u Leśna.
GLKS po zdobyciu gola oddał pole gry rywalowi, przewagę dowiózł do końca. – Przeciwnik dłużej utrzymywał się przy piłce, ale to wynikało z przebiegu meczu. Szybko objęliśmy bowiem prowadzenie. Rywal w 1. minucie miał "setkę", później zagrażał nam głównie po dośrodkowaniach. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na trzy punkty – klaruje Sebastian Gruszfeld, którego podopieczni w 40. minucie mogli podwyższyć prowadzenie. Tomasz Bydliński zmarnował doskonałą okazję po tym, jak rozegrał futbolówkę z J.Pilchem.
Świadomy problemów, z którymi borykał się przeciwnik w trakcie przygotowań, m.in. niska frekwencja na treningach, beniaminek liczył na udaną inaugurację sezonu. W mecz wszedł dobrze. W 13. minucie Paweł Toborek otworzył wynik, wykończył kontratak, zarazem podanie Jakuba Pilcha będąc sam na sam z Maciejem Kupczakiem. Jak się później okazało, młody napastnik GLKS-u ustalił wynik rywalizacji. Wcześniej, bo zaraz po pierwszym gwizdku arbitra, prowadzenie mogli objąć goście. Strzał głową Marcina Wróbla obronił Damian Górny, przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
Po objęciu prowadzenia gospodarze oddali pole gry przeciwnikowi, który na boisku dominował. Optyczna przewaga LKS-u nie zaowocowała. – Ciężko stworzyć dobrą sytuację, gdy przeciwnik broni się całym zespołem. Mieliśmy kilka okazji, ale żadnej nie wykorzystaliśmy. Nie zawsze lepszy zespól wygrywa, taka jest piłka – mówi trener Szymala, który pomimo porażki z podopiecznych jest zadowolony. – Poza wynikiem wszystko oceniam pozytywnie. Zabrakło nam odrobiny szczęścia i skuteczności. Podejście do meczu zawodników było odpowiednie. Jestem dobrej myśli. Będziemy punktować, gdy z wakacji wrócą wszyscy zawodnicy – dodaje szkoleniowiec LKS-u Leśna.
GLKS po zdobyciu gola oddał pole gry rywalowi, przewagę dowiózł do końca. – Przeciwnik dłużej utrzymywał się przy piłce, ale to wynikało z przebiegu meczu. Szybko objęliśmy bowiem prowadzenie. Rywal w 1. minucie miał "setkę", później zagrażał nam głównie po dośrodkowaniach. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na trzy punkty – klaruje Sebastian Gruszfeld, którego podopieczni w 40. minucie mogli podwyższyć prowadzenie. Tomasz Bydliński zmarnował doskonałą okazję po tym, jak rozegrał futbolówkę z J.Pilchem.
Protokół meczowy poniżej.