Trening, trening i... jeszcze raz trening
Decydenci odnośnie kalendarza rozgrywek Ekstraligi wraz z ostatnim weekendem października wysłali wszystkie zespoły na... 3-tygodniową przerwę. Trudno uznać takowe rozwiązanie za korzystne dla kogokolwiek, ale jeśli już doszukiwać się plusów – zaznaczmy mocno na siłę – to w przypadku żywieckiego Mitech i one się pojawiają.

Końcem miesiąca minionego klub z Żywca zatrudnił Macieja Wejnera, który w roli szkoleniowca „zluzował” Piotra Kota. Miał więc nowy trener Mitechu sporo czasu, by z drużyną solidnie popracować. – Czas wolny od meczów został dobrze wykorzystany. Dziewczyny są gotowe do gry i bardzo zadowolone z przeprowadzonych treningów – przyznaje w rozmowie z naszym serwisem wiceprezes żywieckiego klubu Tadeusz Bednarz.

Efekt błyskawiczny?
– Widać w drużynie dużą jakość piłkarską, ale chyba trochę jeszcze uśpioną. Musimy w pierwszej kolejności przywrócić w głowach wiarę dziewczyn w to, że potrafią grać w piłkę. Mitech ma w swoim składzie doświadczone i młode zawodniczki, a to w połączeniu z dobrą pracą na treningach i maksymalnym zaangażowaniem powinno dać pożądany efekt w postaci stworzenia rozumiejącego się kolektywu – to już słowa, jakie na naszych łamach wypowiedział trener Wejner, zapowiadając przede wszystkim pracę drużyny nad poprawą gry w defensywie.

Czy w niedzielnej konfrontacji z Czarnymi w Sosnowcu (początek o godzinie 12:00), mając na uwadze przywołane tu aspekty, można oczekiwać zupełnie nowego oblicza Mitechu? To wariant na wskroś optymistyczny, ale przecież porzekadło o efekcie „nowej miotły” znikąd się nie wzięło. Studząc optymizm nadmieńmy od razu, że aspiracje Czarnych sięgają w obecnym sezonie miejsca na „pudle”. Potencjał do tego sosnowiecki zespół również zdaje się predestynować, mimo zajmowanej obecnie „odległej” pozycji numer 5. w ekstraligowej tabeli.