- Pasjonat musi się „określić” jaką jest drużyną. Na wstępie rundy były dwa zwycięstwa, później przyszło zdziwienie przeciwko Tempu. Prawdziwe oblicze tego zespołu teraz się okaże w Skoczowie. Według mnie brak Wojtka Sadloka był bardzo widoczny w dotychczasowych meczach. Wskażę na remis z Beskidem, bo wypadałoby taki rezultat obstawić, żeby było jeszcze ciekawie w tym sezonie w walce o tytuł - takimi słowami starcie w Skoczowie awizował zapowiadający dla nas 21. kolejkę Bielskiej Ligi Okręgowej Sławomir Machej, coach Cukrownika Chybie. Jego słowa wówczas nie dziwiły, większość obserwatorów "okręgówki" spodziewało się bowiem w sobotę wyrównanego meczu. Pomeczowe zaskoczenie było toteż olbrzymie. 
 
Beskid Pasjonata pokonał 5:1 strzelając 3 bramki już w pierwszej połowie. Kto wie jednak, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby Wojciech Sadlok w 13. minucie wykorzystał rzut karny. - Wiedzieliśmy z jakim przeciwnikiem przyjdzie nam zagrać. Szybko stracona bramka przekreśliła te spotkanie. Kluczowym momentem był także niewykorzystany rzut karny. Mogliśmy szybko wrócić do gry, ale się nam to nie udało - powiedział po końcowym gwizdku Artur Bieroński, szkoleniowiec zespołu z Dankowic. - Nie mieliśmy żadnych argumentów, aby się przeciwstawić rywalowi. Kadrowo wyglądamy bardzo słabo. Kolejny problem to kontuzja Błażeja Cięciela, który boisko opuścił już w 16. minucie - dodał nasz rozmówca. - Zagraliśmy słabo, a wynik jest wstydliwy. Nie mogę jednak narzekać na swoich zawodników, bo starali się. Po prostu nam ten mecz nie wyszedł - podsumował opiekun 3. siły bielskiej "okręgówki".