Rzecz tyczy się przede wszystkim faktu, że stosunkowo szybko, bo w 12. minucie piłkarze Soły objęli prowadzenie. Rzut karny po faulu Jakuba Sołtysika na Piotrze Motyce bezwzględnie wykorzystał Piotr Górny. Co ciekawe i warte odnotowania na samym wstępie, zdarzenie takie miało powtórkę w 48. minucie, z tą jednak różnicą, że intencje strzelca polującego na dublet wyczuł Wiesław Arast. – Od tego momentu nie było nas na boisku, a przeciwnikowi wyraźnie daliśmy tlen. Nie wykorzystaliśmy jednak przede wszystkim sytuacji, jakie mieliśmy w pierwszej połowy na podwyższenie prowadzenia – klaruje Marcin Kasperek, szkoleniowiec Soły.

Rajczanie najbardziej żałować mogli, że drogi do bramki nie odnaleźli strzelający w jej kierunku Patryk Tomala Dariusz Piwowarczyk, którym do szczęścia wiele nie zabrakło. Goście z Pietrzykowic odpowiedzieli szarżą Rafała Duraja, którego strzał kapitalnie odbił Sebastian Wydra, oraz indywidualną akcją Michała Motyki i ostatnim jej akcentem w postaci trafienia Mateusza Sewery – nieuznanego z racji pozycji spalonej.

– Długimi fragmentami drugiej połowy zamykaliśmy rywala na jego połowie, ale jednak nie byliśmy skuteczni w egzekucji – przyznaje Sebastian Gierat, trener Borów, które doczekały się wyrównania. W 72. minucie Grzegorz Szymik wykonał dobrą wrzutkę z rzutu rożnego, a futbolówka po główce Sewery zatrzepotała w siatce. Na bohatera końcowych 2 kwadransów potyczki wyrósł tak czy inaczej golkiper Soły. Bronił m.in. strzały M. Motyki oraz Gabriela Duraja, czy z najbliższej odległości Kacpra MrowcaRoberta Motyki. Kunsztem błysnął także w 93. minucie, gdy dwójkowa akcja braci G. i R. Duraja zwieńczona została uderzeniem tego drugiego z okolic 8. metra, na co Wydra znalazł wyborną odpowiedź.