Mecze lokalnych rywali kojarzą się kibicom piłki nożnej przede wszystkim z twardą grą, dużą ilością kartek i emocjami. Sobotnie spotkanie zadośćuczyniło tylko temu ostatniemu. Grały ze sobą bowiem drużyny, które w mniejszym lub w większym stopniu wypełniły plan na trwający sezon - żadna z nich nie musi drżeć o ligowy byt, a i pewnym jest, że ani Orzeł, ani LKS nie będą rywalizowały w następnej rundzie jesiennej poziom wyżej. Zawodnicy obydwu drużyn, świadomi potencjału przeciwnika podeszli do rywalizacji z olbrzymim respektem.

 

Na premierową, znakomitą sytuację nie trzeba było długo czekać. Już w pierwszej akcji gospodarzy w sytuacji sam na sam znalazł się Rafał Hałat, który zdołał minąć Łukasza Byrtka i oddać strzał, ale futbolówkę zmierzającą do siatki wybił defensor Orła. Co ciekawe, od początku spotkania mogło się wydawać, że zarówno drużyna z Łękawicy, jak i miejscowi próbują sprawić, żeby inicjatywę przejął… rywal. Konsekwencją takiego stanu rzeczy był fakt, że przyjezdni próbowali organizować swoje akcje w ataku pozycyjnym, co przyniosło im wiele stałych fragmentów gry. Najlepszą okazją Orła w pierwszej połowie był strzał Daniela Iwanka, po którym świetną interwencją popisał się Patryk Kierlin.

 

Po zmianie stron mecz był już bardziej otwarty, a co najważniejsze, kibice zobaczyli bramki. W 57. minucie wynik otworzył Maciej Felsch, który popisał się świetnym, technicznym strzałem z 16. metra w samo okienko bramki. W rolę asystenta wcielił się Andriy Apanchuk. Zawodnicy Szymona Waligóry mogli nawet rozstrzygnąć losy meczu w 67. minucie spotkania, ale Rafał Hałat znajdujący się na 3. metrze przed bramką gości nieczysto trafił w piłkę i skończyło się tylko na żalu po niewykorzystanej „setce”. Goście inicjowali akcje zaczepne, ale ewidentnie brakowało w nich ostatniego, decydującego podanie. Skoro nie szło z gry, z pomocą przyszedł stały fragment gry. Po rzucie rożnym w 77. minucie głową uderzał Mateusz Widuch, a piłka odbiła się od interweniującego Samuela Colika w taki sposób, że uniemożliwiła skuteczna interwencję Kierlinowi.

.

Typowy mecz na remis. Wydaje mi się, że obie drużyny okazały zbyt dużo szacunku rywalowi. Mieliśmy plan, żeby zapobiegać kontratakom przeciwnika i dać mu prowadzić grę. Patrząc na nasze ostatnie mecze bardzo cierpieliśmy prowadząc grę i dlatego chcieliśmy dziś być w tym aspekcie bezpieczniejsi. Szkoda straconej bramki, ale z perspektywy całego meczu remis jest sprawiedliwym rozstrzygnięciem – podsumował spotkanie Szymon Waligóra, szkoleniowiec gospodarzy.

 

Remis to wynik sprawiedliwy, szkoda końcówki spotkania, bo byliśmy zespołem bardziej zdeterminowanym do zdobycia bramki. Brakło nam dobrych decyzji, aby stworzyć sobie więcej sytuacji. Brawo dla chłopaków, że znowu pokazali charakter grając do końca i doprowadzając do remisu – powiedział po meczu Tomasz Fijak, trener Orła Łękawica.