Jesienią do 5 ligowych zwycięstw poprowadził drużynę z Rudnika Robert Makles. Przygoda grającego trenera z a-klasowym klubem nie trwała jednak długo. Na stanowisku zastąpił go Grzegorz Brychcy, którego kibice w regionie kojarzyć mogą choćby z dobrej pracy z „dwójką” Błyskawicy Kończyce Wielkie, która występowała na b-klasowym pułapie.

Nowy trener systematycznie prowadzi już zajęcia LKS-u Rudnik. Te podporządkowane są realizacji na wiosnę celu nadrzędnego. – Ciągle dużo pracy przed tym zespołem, który posiada w swoich szeregach sporą grupę młodych zawodników. Pomimo całkiem niezłej liczby punktów zdobytych w poprzedniej rundzie, spodziewamy się ciężkiej walki o utrzymanie. Tym bardziej, że przeciwnicy się personalnie wzmacniają. Czas pokaże co będzie, boisko wszystko zweryfikuje, ale chcemy w A-klasie pozostać – klaruje nam szkoleniowiec a-klasowicza.
 


Optymizm trudno budować na podstawie wyników meczów sparingowych, w których LKS Rudnik skompletował jak dotąd same porażki. Na inaugurację pod wodzą trenera Brychcego uległ „dwójce” Spójni Landek 4:8, sporo goli tracił również w potyczkach ze Strażakiem Pielgrzymowice (3:4) oraz Cukrownikiem Chybie (3:7). Dostrzegalny „gołym okiem” jest brak między słupkami doświadczonego golkipera Rafała Jacaka, który zimą zamienił Rudnik na Wisłę. Jego zastępcy to Tomasz Parchański i Adam Stabrawa, którzy mają systematycznie nabierać doświadczenia w ligowych bojach. – Trochę czasu jeszcze zostało, aby naszą grę poprawić. Pod tym względem jestem optymistycznie nastawiony – mówi Brychcy.