Zgodnie z rokowaniami przedmeczowymi gospodarze od startu gry byli stroną przeważającą. Pierwszej okazji dogodnej nie zdołali zamienić na gola, bo Tomasz Stasiak źle zamknął dośrodkowanie Jakuba Legierskiego, ale w kolejnej próbie wątpliwości już nie było. Szymon Chmiel dorzucił piłkę z prawego skrzydła na „krótki” słupek, a główkujący Patryk Skakuj nie pomylił się. Kolejne szanse puńcowianie mieli – konkretnie aktywny dziś Wojciech Kołek oraz Chmiel, ale beniaminek utrzymywał kontakt. W końcówce premierowej części sytuacja przyjezdnych stała się dramatyczna. W bliźniaczy sposób indywidualne szarże wybornie sfinalizował Legierski, przybliżając wydatnie swój zespół do punktowej zdobyczy.

Druga połowa też w gole obfitowała, choć emocji kibicom piłkarze w Puńcowie dostarczyli dopiero po upływie godziny z solidnym „okładem”. W 71. minucie po rzucie rożnym i za sprawą Marcina Siekierki ekipa z Kończyc Małych część dystansu „nadgoniła”. W szeregi Tempa nerwowość jednak się nie wkradła, zwłaszcza, że w 82. minucie Legierski skompletował hat-tricka. Moment dekoncentracji 60. sekund później kosztował podopiecznych Wojciecha Gumoli powtórną stratę. Futbolówkę daleko poza polem karnym otrzymał eks-snajper Tempa Alan Pastuszak, podprowadził ją sobie i uderzył na tyle mocno, by Bartłomieja Oleksego zmusić do sięgania „za kołnierz”. LKS na finiszu odważniej zaatakował w dążeniach do osiągnięcia bardziej korzystnego wyniku, za co został skarcony. W 90. minucie Dawid Bluck zakończył widowisko obfite w bramki, poprawiając nastrój w szeregach Tempa po zaprzepaszczonej kilka chwil wcześniej okazji strzałem Chmiela w słupek.