Trzema etapami w Holandii rozpoczął się tegoroczny wyścig kolarski Giro d'Italia z pisarzowiczaninem Przemysławem Niemcem na starcie.

Niemiec Bettini Photo – Trzeba przejechać tutejsze etapy bez strat, żeby włoskie odcinki rozpocząć z dobrej pozycji wyjściowej. Czuję się dobrze, ale nie chcę składać żadnych obietnic – mówił w przededniu inauguracji wyścigu Przemysław Niemiec.

Cele na trzy etapy w Holandii, odwołując się do powyższej wypowiedzi, zrealizowane w pełni nie zostały. Już podczas pierwszej próby, którą stanowiła jazda indywidualna na czas na dystansie 9,8 kilometra w Apeldoorn, kolarz z Pisarzowic stracił do zwycięzcy Toma Dumoulina przeszło 1 minutę, meldując się na odległym 103. miejscu. Podobnie Niemcowi poszło w weekend, gdy z wygranych etapów cieszył się Marcel Kittel. A „biało-czerwony” reprezentant grupy Lampre-Merida finiszował poza „setką”. Po zakończeniu holenderskiej części Giro d'Italia w Arnhem, jego dystans jako 112. zawodnika do lidera to 2 min. i 50 sek.

– O losach klasyfikacji końcowej z pewnością zadecyduje druga połowa wyścigu. Niewykluczone, że moja grupa będzie chciała, bym powalczył w Giro o jak najwyższe miejsce w „generalce” – tłumaczy kolarz z Pisarzowic, który podobnie, jak i reszta peletonu do rywalizacji powróci po dniu przerwy we wtorek we Włoszech.