„Domowe” zespoły
Atut własnego boiska często ma decydujący wpływ na końcowe rozstrzygnięcie zmagań sportowych. Wsparcie kibiców, rozpoznany podczas licznych treningów plac gry, to czynniki, które pomagają w zwyciężaniu. Analizując postawę poszczególnych zespołów żywieckiej A-klasy i ich pozycję w tabeli po zakończonej w miniony weekend rundzie jesiennej, nie sposób nie zauważyć, nie docenić, wysokich pozycji Koszarawy Babia Góra oraz LKS-u Pewel Ślemieńska. Oba zespoły znajdują się w górnej części tabeli, bliżej podium, niż jej środka.
Koszarawa i Pewel są tak wysoko, dzięki bardzo dobrej grze na własnym terenie. Lepszym „domowym” bilansem od tych drużyn pochwalić mogą się tylko zespoły z Gilowic (6-0-1) i Cięciny (6-0-0), czyli lider i wicelider. Babia Góra wygrała u siebie pięć, z siedmiu spotkań. Przegrała tylko raz, w 7. kolejce z LKS-em Juszczyna. Jeszcze lepsze rezultaty osiągnęła Pewel. Rywali podejmowała przed własną publicznością sześciokrotnie, pięć pojedynków rozstrzygnęła na swoją korzyść. Z własnego boiska pokonana schodziła tylko raz, notabene po meczu ostatniej kolejki z Koszarawą.
Oba zespoły zdecydowanie gorzej prezentują się na wyjazdach: Koszarawa (2-0-4), Pewel (1-2-4). Warto podkreślić jednak fakt, iż drużyna Sylwestra Wnętrzaka jako jedyna zdołała pokonać w Gilowicach lidera. Miało to miejsce w 12. serii gier, Pewel Ślemieńska wygrała 4:3.
Przypadek Babiej Góry jest szczególny. Uwagę przykuwa bilans bramkowy - 22:39! Koszarawa będąc w górnej części tabeli ma ujemny stosunek. Wszystko przez słabą grę na obcych stadionach, na których zdobyła tylko 7 goli, a straciła aż 28. Zespoły, które zimę spędzą na podium zaaplikowały jej łącznie 22 bramki (porażki z Beskidem Gilowice 0:7, Świtem Cięcina 0:7, Sołą Rajcza 2:8).
Gdyby Koszarawa i Pewel lepiej prezentowały się na wyjazdach, to realnie mogłyby myśleć o ligowym podium. Rundę jesienną tak czy owak mogą uznać za udaną.