Na pewno rywal był lepszy dziś na boisku. Soła stworzyła sobie dużo więcej klarownych okazji. Nasza gra ofensywna w tym spotkaniu wyglądała po prostu blado – przyznał po końcowym gwizdku arbitra Grzegorz Sodzawiczny, trener Spójni.

Spotkanie rozpoczęło się od nieśmiałych prób zebrzydowiczan, z którymi bardzo dobrze radziła sobie defensywa gospodarzy. Z każdą kolejną minutą przewaga Soły jednak rosła, owocem czego było multum okazji strzeleckich. Na listę strzelców w pierwszych trzech kwadransach mogli się wpisać m.in. Daniel Lach, który ostemplował słupek oraz Maciej Figura. Instynktem strzeleckim popisał się z kolei Damian Salachna w 30. minucie. Napastnik Soły doszedł do odbitej piłki przez bramkarza po strzale Dan.Lacha i skierował ją do bramki. 

W 60. minucie było już 2:0. Chwilę po zameldowaniu się na placu gry bramkarza gości pokonał Kacper Najzer, który głową ulokował "futbolówkę" w siatce dograną z rzutu rożnego przez Mikołaja Franusika. Końcówka spotkania toczyła się w bardzo emocjonujących warunkach. W 80. minucie Dariusz Potrząsaj dał "kontakt" Spójni. Mimo zapędów zebrzydowiczan Soła zdołała dowieźć korzystny rezultat do ostatniego gwizdka arbitra.