Kiedy obie drużyny udawały się na przerwę, mało kto miał jakiekolwiek wątpliwości związane z tym, który zespół zamelduje się na etapie półfinałowym. Goście zdawali się panować nad boiskowymi wydarzeniami. Prowadzenie objęli w 17. minucie po dograniu Patryka Pawlusa wzdłuż bramki i uderzeniu do „pustaka” Igora Handzlika. I choć w 20. minucie wyrównał Grzegorz Rzeszótko, to zabójczy dla reprezentanta A-klasy okazał się kwadrans kończący premierową część. Mateusz Janik trafił do siatki dobijając próbę Bartosza Kusa, następnie przywołany Kus po prostopadłym podaniu uderzył nie do obrony po rękach bramkarza, a wreszcie również Pawlus urwał się obrońcom i także zadbał o świetne nastroje w szeregach GKS-u.

– Uśpiło nas chyba to, co działo się na boisku. A szkoda, bo naprawdę wyglądało to fajnie w naszym wykonaniu i mogliśmy być zadowoleni z gry – oznajmia Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec „Fiodorów”, którzy po pauzie nie przypominali w niczym maszyny dobrze funkcjonującej.

Nie sposób wytłumaczyć, że już w 63. minucie był... remis. Zasługa to w głównym stopniu Kajetana Lacha, który kibicom przypomniał o swoich snajperskich walorach i niespodziewanie błysnął hat-trickiem. Swoje „3 grosze” dołożył natomiast źle interweniujący Karol Budzyński. Gol dający zespołowi z Leśnej nadzieję padł po stracie, za moment golkiper gości nie wyszedł w porę do zagrania na 4. metr, aż wreszcie Lach spuentował daleką wrzutkę w pole karne. Radziechowianie odzyskali prowadzenie dopiero w 87. minucie po asyście M. Janika i bramce przytomnie zachowującego się Kusa, ale w 91. minucie rzutem na taśmę a-klasowicz ponownie wyrównał. Grzegorz Rzeszótko wykonał dośrodkowanie z rzutu wolnego z połowy boiska i ku ogólnemu zdumieniu żaden z zawodników przyjezdnej drużyny nie zastopował futbolówki.

O awansie rozstrzygnęły rzuty karne. W serii numer 3. pomylili się podopieczni Mateusza Stankiewicza, wkrótce podobny był efekt strzału Pawlusa. W dodatkowej turze, przy stanie 4:4, Jakub Krawczyk nie zawiódł, po czym rywal ostemplował słupek. To pozwoliło uniknąć piłkarzom GKS-u koszmarnej pucharowej wpadki.