
Drzewiarz Jasienica: jesień więcej niż stabilna
Choć szumnych zapowiedzi przed sezonem nie było, to już same personalia po stronie Drzewiarza wskazywały, że zespół będzie walczył o coś więcej niż tylko utrzymanie IV-ligowego statusu.
Boiskowa rzeczywistość na przestrzeni całej rundy jesiennej od wspomnianych rokowań nie odbiegała. Pięć meczów otwierających sezon 2014/2015 przyniosło jasieniczanom maksymalne zdobycze punktowe, a pogromców zespół Drzewiarza znalazł dopiero w 9. kolejce zmagań. Tylko w Suszcu i Świerklanach najlepszy beskidzki IV-ligowiec „zostawił” jesienią punkty. Dorobek uzyskany w 15 spotkaniach jest bliski temu, co jasienicka drużyna osiągnęła w sezonie ubiegłym... w całości. To najlepiej świadczy o postawie Drzewiarza, który długo liderował stawce. Niektórzy zwracali uwagę, że drużynie brakuje polotu, nie gra szczególnie efektownie i ładnie dla oka. Ale za to przecież dodatkowych bonusów w futbolu nie przewidziano.
Jesień Drzewiarza, oceniana rzecz jasna w pozytywnych barwach, to ani nie jakaś wielka niespodzianka, ani tym bardziej dzieło przypadku. Latem do Jasienicy trafili doświadczeni zawodnicy ofensywni – Krystian Papatanasiu i Krzysztof Koczur. Obaj szybko zaaklimatyzowali się i byli w rundzie minionej wyróżniającymi się postaciami wicelidera IV ligi śląskiej. Poza tym w Drzewiarzu udało się wprowadzić utalentowaną młodzież. Michał Grześ, Tomasz Czyż, Daniel Jakowenko czy Michał Kliber to zawodnicy w dorosłym futbolu coraz lepiej sobie poczynający. Wiosną mogą mieć jeszcze lepszy wpływ na zespół.
Co oczywiste, ogromna rola w dorobku Drzewiarza szkoleniowca Ireneusza Kościelniaka. I właśnie krótką rozmową z trenerem powracamy do jesiennych wydarzeń.
SportoweBeskidy.pl: Jak wypadła realizacja założeń przed rundą w IV-ligowych bojach? Ireneusz Kościelniak: Założenie było takie, żeby nie dopuścić do sytuacji z poprzedniego sezonu. Przejmowałem zespół Drzewiarza, który był praktycznie na samym dnie i walczył o utrzymanie. Nie chcieliśmy, aby sytuacja się powtórzyła. Marzyliśmy o tym, by zima była dla nas spokojna. Cel, by zajmować po rundzie jesiennej miejsce w górnej części tabeli zrealizowaliśmy w stu procentach, a może i nawet z nawiązką. O zespole mogę więc wypowiedzieć się w samych superlatywach. W niespełna rok naszej wspólnej pracy udało się osiągnąć zarówno progres indywidualny, jak i drużynowy. Świadomi swoich wartości będziemy pracować zimą nad tym, co jeszcze nie funkcjonuje tak, jakbyśmy sobie to wyobrażali.
SportoweBeskidy.pl: Drzewiarz nie miał na celu gry o awans, ale nastawienie innych zespołów do waszej drużyny chyba zmieniło się. Faktycznie Drzewiarz jest inaczej postrzegany? I.K.: Jeśli coś jest wykonywane rzetelnie i solidnie to efekty przyjść muszą. Czujemy oczywiście to, że rywale traktują nas inaczej. Już nie ma dopisywania przed meczem z Drzewiarzem trzech punktów. Jesienią przegraliśmy tylko dwa razy, a wiele zespołów cieszyło się z punktu zdobytego przeciwko nam. To, że zmieniło się podejście do nas cieszy i jest zasługą wszystkich – zespołu, władz klubu i mojej osoby. A przede wszystkim to następstwo ciężkiej pracy. Jako trener wymagam od swoich zawodników sporo, ale wszyscy mamy świadomość patrząc na osiągane wyniki, że zmierzamy jako zespół w dobrym kierunku. Dziwię się trochę, że tak mało zawodników Drzewiarza znalazło się w „11” rundy jesiennej w IV lidze. Zasłużył na to tak naprawdę cały blok defensywny. Krzysztof Żerdka to dla mnie bezkonkurencyjny bramkarz w całej lidze. Pewnością w defensywie imponują też tacy zawodnicy, jak Robert Basiura, Michał Grześ czy Robert Lapczyk. Wyróżniający się młodzieżowcy to Daniel Jakowenko i Konrad Pala. Praktycznie po każdym meczu byli chwaleni przez trenerów drużyn przeciwnych. To takie moje odczucie, jeśli mówimy o wyróżniających się postaciach w tej lidze.
SportoweBeskidy.pl: Czego brakuje Drzewiarzowi, by wdrapać się na sam szczyt IV ligi śląskiej? I.K.: Myślę, że najbardziej czasu. Do czerwca będziemy tak naprawdę dysponowali kadrą w 90 procentach taką, jak obecnie. Zmiany będą czysto kosmetyczne. Dwóch zawodników, którzy mniej grali jesienią zespół opuści, w ich miejsce pojawią się dwaj, trzej piłkarze, których mamy na oku. Cel utrzymanie tak naprawdę sobie zagwarantowaliśmy. Jestem po rozmowie z prezesem odnośnie tego, co dalej. Pewne założenia poczyniliśmy, ale nie chciałbym o nich mówić już teraz.
Ciekawostki: - jasieniczanie jako jedyni jesienią znaleźli sposób na lidera z Bełku wygrywając u siebie w 2. kolejce 2:1, - prawdziwym popisem podopiecznych trenera Kościelniaka był mecz w Pszowie wygrany z Górnikiem aż 8:0, - stadion Drzewiarza był twierdzą nie do zdobycia o czym świadczy bilans 6 wygranych i 2 zremisowanych meczów na przestrzeni rundy, - zespół buduje się „od tyłu” – potwierdza to przykład Drzewiarza, który stracił ledwie 11 goli (druga defensywa w IV lidze), - gdyby jasienicki zespół występował w drugiej z IV-ligowych grup traciłby do lidera jedno „oczko”, - Krzysztof Koczur z 6 bramkami jesienią w największym stopniu przyłożył się do dorobku strzeleckiego swojej drużyny, - w poprzednim sezonie Drzewiarz miał na koncie 37 punktów, ale po... 30 pojedynkach, - 3:2 z GKS-em Radziechowy-Wieprz i 1:0 z Czarnymi-Góralem Żywiec – jasieniczanie wygrali jesienią beskidzką rywalizację na tym szczeblu.
Drzewiarz Jasienica – 2. miejsce, 31 punktów (9 zwycięstw, 4 remisy, 2 porażki), bilans bramkowy 30:11.