W przenośni i dosłownie wiele w zespole Drzewiarza Jasienica zmieniło się na przestrzeni minionego sezonu. Zespół wreszcie osiągnął zakładany przed rozgrywkami cel.

Słowo „metamorfoza” dobrze pasuje do jasienickiej drużyny na przestrzeni całego sezonu 2013/2014. Do rozgrywek Drzewiarz przystąpił ze sporymi nadziejami, ale szybko okazało się, że o sile stawki IV ligi śląskiej, grupy 2 zespół prowadzony przez Marcina Biskupa nie będzie stanowił. Kilka, a może i kilkanaście ważnych „oczek” jasieniczanom „uciekło”, toteż już na finiszu rundy głośno mówiło się o zmianie szkoleniowca. W istocie do niej doszło, a przyjście Ireneusza Kościelniaka, który wcześniej z powodzeniem pracował w Wiśle i Rekordzie, okazało się posunięciem istotnym.

Na wiosnę oglądaliśmy już zupełnie inną drużynę z Jasienicy. Inną, bo w zespole doszło do sporego kalibru zmian kadrowych. Z Wisły przybyli m.in. napastnik Adam Kozielski i pomocnik Kamil Sekuła. Roszady z kolei doprowadziły do diametralnej odmiany oblicza boiskowego Drzewiarza. Piłkarską wiosnę jasieniczanie rozpoczęli od trzech trudnych wyjazdów. Z każdego przywieźli zdobycz, co okazało się dobrym prognostykiem przed dalszą fazą zmagań ligowych. Owszem, nie wszystko „trybiło” należycie. Kibice Drzewiarza nie doczekali się dobrej, równej gry swoich ulubieńców w roli gospodarza. Ale nie przeszkodziło to zespołowi w pewnym – dodajmy zasłużonym – utrzymaniu statusu IV-ligowca.

drzewiarz jasienica Szkoleniowiec Ireneusz Kościelniak, dokonuje dla nas podsumowania minionego sezonu w odniesieniu do własnego zespołu, jak i ligowych konkurentów. Jesień a wiosna Drzewiarza... – Jesienią wpływu na zespół nie miałem. W trzech meczach oglądałem Drzewiarza. Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to gra w defensywie, ale i w innych formacjach nie było najlepiej. Nie znałem chłopaków w ogóle, ale też nie przyglądałem się drużynie z perspektywy przyszłej pracy w Jasienicy. Wiosna to już moja rola. Ciężko, ale rozsądnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Doszło przede wszystkim do znaczących zmian w kadrze, ale nie w komfortowy do końca sposób. W większości dołączyli do nas zawodnicy, którzy chcieli przyjść. Na tym poziomie większość z nich wcześniej nie grała. Bardzo się cieszę z przyjścia Michała Klibera, doświadczonego zawodnika, który grał w całej rundzie i okazał się wzmocnieniem. Z Rekordu znałem Daniela Jakowenkę. Dla jego dobra okazało się korzystne to, że przyszedł do Drzewiarza. Nabrał tu doświadczenia i może spróbować sił wyżej. Jako zespół wykonaliśmy ogromną pracę nad taktyką, zmieniony został styl gry zespołu. Koncentrowaliśmy się, by dobrze zbudować obronę, ale potrafić również przejść do ataku. Mieliśmy fajne „skrzydła”. Tu tacy zawodnicy, jak Łoś i Basiura. Udało się pozyskać bramkostrzelnego Kozielskiego i Sekułę do linii pomocy, który wprowadził w środku pola dużo spokoju. Udało się zatem drużynę dobrze poukładać. Oczekiwania a rzeczywistość... – Chcieliśmy, jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie w IV lidze. Natomiast, mimo że punkty systematycznie i rzetelnie gromadziliśmy, to ciągle strefa spadkowa była niebezpiecznie blisko nas, bo zespoły z dołu tabeli wygrywały swoje spotkania. Na koniec, dzięki remu, że zima fajnie została przepracowana, zostawiliśmy najwięcej sił. Świetnie wyszedł nam mecz z Góralem Żywiec, gdzie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Od tego momentu już nie straciliśmy ani jednego gola, zdobywając na finiszu 10 „oczek”. Mocno odjechaliśmy więc od tych drużyn, które martwiły się o uniknięcie degradacji aż do ostatniej kolejki. Nie śledziłem dokładnie statystyk, ale zostaliśmy bodajże trzecim zespołem na wiosnę biorąc pod uwagę mecze wiosenne. To warto zaznaczyć. Beskidzcy IV-ligowcy a poziom ligi... – Niestety, ale śląskie zespoły są mocniejsze. Jest w nich więcej jakości, doświadczonych zawodników z przeszłością w II czy III lidze. To skarb nieoceniony. Gdy budujemy zespoły na bazie zawodników z regionu, jak uczyniła to Wisła, to jednak jest problem i potrzeba nieco więcej czasu. Trzeba sobie zadać zawsze pytanie o aspiracje przed sezonem w oparciu o realną ocenę potencjału. Te zespoły, które opuściły ligę miały zespoły słabsze. Piłka ma to do siebie, że raz na jakiś czas zdarzają się niespodzianki i takie Wisła oraz Spójnia też były w stanie sprawiać. Ale Spójnia Landek przez całą rundę jesienną nie wygrała meczu i zapracowała sobie na degradację. Góral mi imponuje, bo pracuje na bazie swoich zawodników z bardzo dobrym trenerem. Należy dać tej drużynie trochę czasu. Obrany został kierunek, systematycznie zespół wzmacniany jest o kolejnych młodych zawodników. W przyszłości Góral może być, jak GKS Jastrzębie drużyną walczącą o awans swoimi zawodnikami. Ja taki kierunek popieram na tym szczeblu. Tak to powinno właśnie wyglądać.

Drzewiarz Jasienica10. miejsce, 30 meczów, 37 punktów (9 zwycięstw, 10 remisów, 11 porażek), bilans bramkowy 40:46.