Wczorajsza porażka z beniaminkiem z Łękawicy gospodarzy mogła zaboleć tym bardziej, że zespół w pierwszej połowie praktycznie nie istniał. Cztery zdobyte bramki przez Orła były najniższym wymiarem kary. - W szatni powiedzieliśmy sobie kilka słów, co podziałało dobrze na zespół. Na drugą połowę wyszła już inna drużyna, która chciała walczyć i dobrze jej to wychodziło. Strzeliliśmy jednego gola, mieliśmy jeszcze okazje, ale zabrakło skuteczności - zauważył Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec ekipy z Wilkowic. 

GLKS po dwóch kolejkach ma 0 punktów i bilans bramkowy 1:12. To nie napawa optymizmem, a przecież pierwszymi rywalami byli beniaminkowie. Co więcej, w niedalekiej przyszłości na rozkładzie wilkowiczan są konfrontacje z Tempem Puńców, Góralem Żywiec, czy LKS-em Bestwina. - Nie tak to sobie wyobrażaliśmy, ale musimy się z tym zmierzyć i spróbować poskładać. Wierzę w to, że po bardzo trudnym starcie przyjdzie nam wkrótce zapunktować. Na pewno łatwo nie odpuścimy i nie pogodzimy się z przegrywaniem - podkreślił Gruszfeld.