Dwie strony medalu
Dwojako można oceniać rundę jesienną w wykonaniu Wisły Strumień. Z perspektywy miejsca w tabeli, może być pewne rozczarowanie, co do oczekiwań. Jeśli jednak spojrzymy na niewielką stratę do lokaty na podium, to już ocena może być zgoła inna.
Ekipa ze Strumienia przed startem sezonu była typowana jako jeden z faworytów do czołowych lokat w Lidze Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. I o ile początek rundy wskazywał, że pokrywane nadzieje w Wiśle były słuszne, tak z czasem problemy kadrowe spowodowały, że zespół ten wyraźnie "wyhamował". Efektem tego jest zajmowane 9. miejsce na koniec rundy. Brzmi dość ponuro. Jeśli jednak spojrzymy na tabelę, to strumienianie tracą zaledwie 3. punkty do WSS-u Wisła, która... zajmuje miejsce na podium.
- Medal ma dwie strony medalu i tak jest z oceną tej rundy. Wynikowo i sportowo jesteśmy rozczarowani. Zajęliśmy 9. miejsce, co jest wynikiem poniżej naszych oczekiwań. Z drugiej strony, jeden czy dwa mecze mogłyby zadecydować o tym, że znaleźlibyśmy się na podium. To pokazuje, że nasz cel pozostaje wciąż realny. Do WSS, który zajmuje trzecie miejsce, tracimy zaledwie trzy punkty. Cieszę się, że ta runda już za nami. W drużynie jest jakość, ale musimy być w komplecie. Mimo wszystko nasza pozycja wyjściowa nie jest zła. Do tej pory uchodziliśmy za faworytów, ale teraz spotkał nas zimny prysznic - ocenia Krzysztof Dybczyński, trener Wisły.
Jak podkreśla nasz rozmówca, powrót do zdrowia kluczowych zawodników, będzie największym wzmocnieniem Wisły tej zimy. - Start przygotowań planujemy na 20 stycznia, a harmonogram sparingów jest już ustalony. Chcemy skupić się na poprawie przygotowania fizycznego i wytrzymałości. Kluczowa będzie też frekwencja na treningach. Jeśli chodzi o wzmocnienia, dla mnie największym wzmocnieniem będzie, jeśli wszyscy zawodnicy będą zdrowi. Na początku rundy mieliśmy pełny skład i byliśmy rozpędzeni jak walec. Niestety, później zaczęły się problemy kadrowe. Wypadło nam pięciu kluczowych zawodników, a nie mieliśmy dużej głębi składu. To sprawiło, że z zespołu walczącego o najwyższe cele staliśmy się ligowym średniakiem. Szczególnie duże problemy mieliśmy w defensywie — traciliśmy sporo bramek, nawet w meczach, w których prowadziliśmy 2:0, kończyliśmy z remisem lub porażką.
Zamierzamy również postawić na naszych młodych zawodników z drużyn juniorskich. W klubach takich jak Wisła stawianie na własnych wychowanków powinno być priorytetem - przyznaje Dybczyński.