Czy rozważa pan dymisję? – Mam kontrakt na 2 lata. Ludzie, którzy mnie zatrudnili wierzyli we mnie. Ja sobie nie mam nic do zarzucenia. Jestem przygotowany merytorycznie, mam pomysł na naszą grę, ale są takie etapy w życiu, gdy po prostu nie idzie – stwierdził Dariusz Dźwigała tuż po konfrontacji Podbeskidzia ze Stalą, odpowiadając na możliwe rozstanie szkoleniowca z bielskim klubem, którego wszem i wobec domagają się kibice „Górali”.

Dźwigała odniósł się wcześniej do przebiegu meczu w Bielsku-Białej, zwracając uwagę na strzelecką niemoc swojego zespołu. – Byliśmy bardzo nieskuteczni, dlatego przegraliśmy to spotkanie. Im dłużej ten mecz trwał, tym odległości między naszymi formacjami były większe i stąd pojawiły się groźne ataki zespołu z Mielca. Na pewno zabrakło nam też dokładności w dośrodkowaniach. Były albo zbyt lekkie, albo przeciągnięte. Szczęście nie było przy nas – analizował szkoleniowiec Podbeskidzia. Jednocześnie nie miał zastrzeżeń do cech wolicjonalnych, jakimi gospodarze w sobotni wieczór wykazali się. – Mam dobry kontakt z zawodnikami i wiem, że dali z siebie wszystko. Bardzo mocno chcieli wygrać – dla kibiców, dla siebie i dla mnie również. Niestety się nie udało – skwitował opiekun bielszczan, którego posada wisi na włosku.