- To był dość szarpany mecz, dużo walki z jednej, jak i z drugiej strony. Najważniejsze są jednak trzy punkty, które uważam, że sprawiedliwie zainkasowaliśmy - przyznaje trener Spójni, Piotr Puda. 

 

Choć tempo spotkania stało na całkiem niezłym poziomie, to jednak obie ekipy miały problem z kreowaniem sytuacji strzeleckich, z gatunku klarownych. Spójnia, co miała, to wykorzystała. W 23. minucie Kamil Adamek trafił po indywidualnej akcji Michał Krehuta. Ten drugi miał udział przy drugim trafieniu, kwadrans później, gdy wywalczył rzut karny. Z "wapna" celnie przymierzył Kacper Waleczek. Soła również próbowała się "odgryźć", jednak jej brakowało odpowiedniej finalizacji i momentami szczęścia. Wszak na przeszkodzie raz stanął drużynie gości słupek. 

 

Do emocjonujących można zaliczyć drugą część meczu. W 60. minucie pechowo do własnej bramki trafił zawodnik Spójni, Konrad Wija, a ponadto ostatnie 10. minut gospodarze grali w "10" po czerwonej kartce Krehuta. Ekipa z Zebrzydowic zdołała jednak korzystny rezultat dowieźć do końca, choć Spójnia miała kilka bramkowych okazji. Adamek trafił w poprzeczkę, a dwóch prób nie wykorzystał Paweł Kawik.