- Były emocje w tym spotkaniu, ale sami do nich doprowadziliśmy. Tak naprawdę mogliśmy do 20. minuty prowadzić 3:0, a zamiast tego zrobiła się niepotrzebna "nerwówka" - zaznacza w rozmowie z naszym portalem trener Czarnych, Tomasz Wuwer. 

 

I owszem, zespół z Jaworza miał sporą przewagę w początkowym etapie meczu, której nie potrafił udokumentować w rezultacie. A okazje ku temu były, i to kilka. Mocne uderzenie Szymona Płoszaja obronił bramkarz przyjezdnych, Krystian Pytlarz nie wykorzystał sytuacji sam na sam, Rafał Pezda nie trafił z bliskiej odległości... To zemściło się tuż przed końcem pierwszej połowy, gdy LKS niespodziewanie objął prowadzenie za sprawą trafienia Michała Grajcarka po przytomnej dobitce. 

 

Po przerwie jaworzanie odzyskali skuteczność, i to znalazło odzwierciedlenie w rezultacie. Do remisu w 57. minucie doprowadził Filip Gawlak, który golem zakończył rajd lewą stroną Patryka Adamczyka. Na tym Czarni nie zamierzali poprzestać. W 60. minucie Pezda sfinalizował dogranie od Płoszaja, a kolejne dwa trafienia były zasługą dobrej współpracy Krystiana Zelka (jako asystenta) z Januszem Cyranem (jako strzelca). Rezultat na 5:1 ustalił Płoszaj. Bramkostrzelny napastnik zachował zimną krew przy pojedynku "oko w oko" z bramkarzem drużyny przeciwnej, a dobrym podaniem obsłużył go w tej sytuacji Bartłomiej Matula.