W ankiecie przeprowadzonej na fanpage'u Sportowych Beskidów zostało zadane pytanie: czy w związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem rozgrywki od IV ligi w dół w tym sezonie powinny zostać odwołane? Na chwilę pisania tekstu wzięło w niej udział 651 osób. 362 głosy na tak, 289 na nie. Procentowo wychodzi to 56 do 44. Wniosek? Beskidzka, sportowa społeczność nie ma jednoznacznego zdania na ten temat.

Można również pokusić się o stwierdzenie, że mamy do czynienia z walką pomiędzy sercem a rozumem. Serce, chciałoby grać, cieszyć się futbolem, sprawdzać relacje z meczów zaraz po ostatnim gwizdku arbitra. Rozum nakazuje, aby być cierpliwym wobec otaczającego nas zagrożenia, jakim jest rozprzestrzeniający się koronawirus. 

Polacy jakby zaciągnęli hamulec ręczny w całym tym codziennym pędzie (pomijając kuriozalne sytuacje z kolejkami w sklepach). Galerie handlowe zamknięte, ośrodki kultury zamknięte, restauracje, puby, dyskoteki również. Na ulicach pustki, pomimo, że wiosna zaczyna się budzić z zimowego letargu. Wszystko stanęło, piłka nożna, jako wiodąca dyscyplina sportu,  także.

Mój 14-letni brat, kompletnie zwariowany na punkcie futbolu, nie potrafi się pogodzić z tym stanem rzeczy. Jego rytuałem jest sprawdzanie wyników na flashscore, analizowanie tabel, kto spadnie, kto awansuje. Na marginesie, płacę w złocie, kto przetłumaczy mu, że nie, Lech Poznań nie zagra z Legią Warszawa w ten weekend. Patrząc na niego można odnieść wrażenie, że zostało mu coś odebrane. Jakaś część jego. Młody chłopak ktoś powie, ale po głębszej refleksji, ilu z nas: dziennikarzy, czytelników, zawodników, trenerów ma zupełnie tak samo? Że nadeszło coś, co w jakiś sposób zaburzyło ten sportowy światek. 

No bo jak inaczej nazwać to, że będzie trzeba kryć się z treningami? A wiem, że niektóre drużyny nie zamierzają odpuścić. Gdyby nie gromy z jasnego nieba związkowych działaczy i zamknięcie sportowych placówek zapewne doszłoby także do sparingów. Przecież 30 osób na meczu kontrolnym to mniej niż w dużych sklepach, gdzie tak ochoczo chodzimy. Wreszcie nadchodzi kwestia rozgrywek, które już w teraz miały wystartować w IV lidze śląskiej gr. 2 i Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej. 362 osoby chcą je odwołać, 289 nie ... 

Jeśli odwołujemy, to co z kwestiami awansu, jak płacić zawodnikom i działaczom. Co ze sponsorami, którzy wpompowali pieniądze w ten czy inny lokalny klub. Głupotą byłoby porównywanie to do strat, jakie poniosą w zaistniałej sytuacji największe ligi na świecie, ale część z tych ludzi, którzy dają pieniądze na piłkę nożną w naszym regionie pewnie się odwróci, dbając o swój interes. Podejrzewam, że sielanki jeśli chodzi o finanse w niższych ligach nie będzie, jak wszystko wróci do normy (przyjmując, że kiedykolwiek ta sielanka była).

No właśnie, jak wszystko wróci do normy. Na dziś takie stwierdzenie jest porwanie się z motyką na słońce. Albo inaczej, owa "norma" nie będzie już tą samą sprzed rundy jesiennej sezonu 2019/2020. Osobiście nie wiem czy jestem za odwołaniem rozgrywek, czy za ich kontynuowaniem. Wyrocznią w tej sprawie nie będę i nie mam zamiaru być. Wiem tylko, iż nie wszystko będzie takie jak wcześniej. Trafnie stwierdził Zbigniew Boniek, straty będzie można liczyć dopiero, gdy będzie możliwość powrócić do rzeczywistości. Dzisiaj, gdy nie wiemy nic, kiedy to się skończy, to tylko akademicka dyskusja.

Dlatego uzbrójmy się w cierpliwość. Niech serce nie zdetronizuje rozumu.I na odwrót. Póki co można się jeszcze cieszyć futbolem, jeszcze. Grają ligi w Rosji, Turcji oraz krajach Ameryki Południowych. Oferta uboga, ale zawsze coś ...