Praca zdalna, a zarazem obostrzenia w zakresie poruszania się sprawiły, że większość czasu spędzamy we własnych 4 ścianach. Pozwala to nadrobić pewne zaległości, a jednym z nich jest z pewnością Netflix. Do gustu przypadł mi obecnie serial The 100, który przedstawia nastolatków zmuszonych przetrwać na ziemi. Nie streszczenie tudzież recenzja serialu jest jednak sednem tego felietonu. Wielokroć powtarzaną maksymą przez bohaterów są 2 sformowania: "twoja walka skończona" i "obyśmy się jeszcze spotkali". 
 
Obecna sytuacja na świecie związana z pandemią koronawirusa sprawia, że pierwsze sformułowanie w pewnym sensie odnosi się do sportowców, którzy w tym sezonie na murawie się już prawdopodobnie nie pojawią. I choć epidemia nie jest na tyle (jeszcze?) poważna, aby z okazji świąt Wielkiej Nocy życzyć sobie tej drugiej maksymy, tak doprecyzowanie ją o konkretny termin jest już w pełni uzasadniony. Życzyć sobie bowiem należy, aby zawodnicy wybiegli na boisko już w sierpniu. Fakt, szefowie polskiej piłki wciąż rozmyślają nad sposobem dogrania tegorocznych rozgrywek, lecz wiele wskazuje na to, że możliwe to nie będzie. Rząd przedłużył wszystkie obostrzenia o kolejne tygodnie, a to zapewne nie koniec. Skoro tak istotne wydarzenie w funkcjonowaniu, nie tylko systemu edukacji, jakim są matury zostały przeniesione, to nie wymagajmy, że nic nieznaczące (oczywiście nie dla nas!) rozrywki piłkarskie będą kontynuowane. Naprawdę, mamy obecnie większe problemy. 

Z zachwytem i podziwem obserwuje jednak wszelakie challenge organizowane na portalach społecznościowych, które nakłaniają do podtrzymywania formy fizycznej. Jednocześnie ogarnia mnie ogromna pustka. Jeżeli jesteś na tym portalu, to znaczy, że sport jest dla Ciebie jednym z fundamentów życiowych. Że otacza cię on na co dzień, uprawiając go zawodowo tudzież amatorsko. A może po prostu obserwując poczynania swojego ulubionego klubu czy sportowca? To nieważne. Sport towarzyszył nam każdego dnia, był nieodłącznym elementem układanki, która sprawiała, że funkcjonujemy. Co tydzień zasiadaliśmy jak do telenoweli, by oglądać mecze swoich faworytów, kibicując im nawet w najgorszych momentach. 

"Człowiek docenia coś, gdy to straci" - jakie to mądre. I choć niejednokrotnie krytykowaliśmy i śmialiśmy się z poziomu polskiej piłki (przecież wszyscy Polacy znają się na futbolu), to teraz naprawdę wiele bylibyśmy w stanie oddać, by obejrzeć mecze "okręgówki". Cóż... w tym trudnym dla wszystkich czasie życzę spokoju i zdrowia. Świąt spędzonych z rodziną, w ciepłym bezpiecznym gronie. Dbajmy o siebie i #zostańwwdomu. Obyśmy się szybko spotkali na stadionie...