- Powtórzę to, co powiedziałem zawodnikom po meczu. Mam nadzieję, że w lidze nie będziemy takimi frajerami. Nie wykorzystać tylu sytuacji - czegoś takiego jeszcze nie widziałem. To się zemściło... - mówi szczerze Tomasz Kocerba, trener Spójni. 

 

Czechowiczanie mieli swój plan na to spotkanie i w 3. minucie poważnie zagrozili bramce Spójni. Później to jednak landeczanie przejęli boiskową inicjatywę, lecz MRKS bardzo dobrze prezentował się w obronie niskiej, neutralizując ofensywne zapędy ekipy z Landeka. Ta jednak miała swoje, bardzo dobre, okazje. Najlepszą z nich miał Koki Togitani, który nie wykorzystał pojedynku "oko w oko" z bramkarzem MRKS-u. 

 

Druga połowa była bardziej otwarta. Znów po stronie Spójni próbował Togitani oraz Miłosz Misala. Ponownie jednak brakowało w ich próbach postawienia kropki nad "i". Gospodarze natomiast czekali na swoją szansę i się doczekali. W 77. minucie Daniel Iwanek wzorowo spuentował składną kontrę swojej drużyny. Spójni nie zapaliła się "lampka" ostrzegawcza, gdyż chwilę wcześniej czechowiczanie trafili w słupek. Jeden gol przesądził finalnie o losach tego pucharowego starcia.