- Zagraliśmy naprawdę solidny mecz. Niestety przegrywamy i nie mogę w to uwierzyć. Ogólnie był to fajny mecz dla kibiców, dużo się działo - przyznaje trener GKS-u, Sebastian Gruszfeld. 

 

Pierwsza część upłynęła bez goli, jednak sytuacji ku temu nie brakowało. Więcej klarowniejszych okazji mieli zawodnicy piłkarze GKS-u. Z kilku prób warto odnotować tę Damiana Sanetry z 20. minuty. Zawodnik z Radziechów nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Tuż przed końcem pierwszej części na przeszkodzie gościom stanął słupek. Góral również mógł pokusić się o trafienie. Dawid Colik został zastopowany przez bramkarza GKS-u. Nieco precyzji zabrakło natomiast Zbigniewowi Małyjurkowi. 

 

Na pierwszej części nie zakończyły się próby strzeleckie obu stron. Znów o sporym pechu mogą mówić radziechowianie. W 54. minucie po rzucie rożnym Mateusz Janik trafił w słupek. Podobnie jak w 79. minucie Tomasz Janik. W tzw. międzyczasie kunsztem bramkarskim wykazał się Andrzej Nowakowski broniąc strzał Sanetry. Skuteczniejszy o tą jedną bramkę w tym spotkaniu był Góral. W 83. minucie Dariusz Juroszek wygrał pojedynek "1 na 1" z defensorem GKS-u, dograł do Antoniego Kukuczki, a ten całość spuentował trafieniem. Nie była to jedyna sytuacja Górala w tej odsłonie meczu. Wcześniej szansy bramkowej szukali Mirosław Łacek Bartłomiej Rucki. Finalnie wynik 1:0 utrzymał się do końca meczu i umocnił zespół z Istebnej na fotelu lidera Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. 

 

- Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i ten mecz dobitnie pokazał, że coś w tym powiedzeniu jest. GKS miał wiele sytuacji, których nie zamienił na bramkę, choć trzeba przyznać rywalom, że zagrali bardzo dobre spotkanie - zauważa szkoleniowiec GKS-u, Dariusz Rucki.