W sobotę 30 listopada, punktualnie o godzinie 12:00, rozpocząć ma się w Puńcowie konfrontacja, której stawką będzie zdobycie Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Skoczów. Trofeum to jedno, prestiż – drugie, awans na poziom wojewódzki – kolejne, a dodać należy wreszcie i to, że zwycięska drużyna zgarnie 2,5 tys. zł, czyli dokładnie o 1 tys. więcej od tej, która opuści boisko pokonana.

Faworyt? Pełniące rolę gospodarza V-ligowe Tempo? A może jednak wyżej notowana w hierarchii ligowej Kuźnia Ustroń? – W pucharowych meczach to właściwie nigdy faworyta nie ma. Przypomnę, że przed rokiem Tempu dawano więcej szans niż Beskidowi Skoczów, ale to w klubie ze Skoczowa się cieszono. Jeszcze sezon wcześniej po puchar sięgało Tempo, choć wówczas to przeciwnik zdawał się mocniejszy. Różnica jednej klasy rozgrywkowej o niczym moim zdaniem nie świadczy – analizuje Bogusław Walica, prezes Podokręgu Skoczów.

Jako, że jesteśmy już w wyjątkowo zaawansowanym okresie kalendarzowego roku 2024, zasadne wydają się również przed finałem rozważania związane z tym czy ciekawie zapowiadająca się batalia dojdzie do skutku. – Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej, choć prognozy bardzo optymistyczne nie są. W razie jakichś pogodowych anomalii i problemów z boiskiem w Puńcowie, mamy do dyspozycji sztuczną murawę w Ustroniu. Na wiosnę z terminem może być w perspektywie o tyle ciężko, że Kuźnia będzie mieć bardzo napięty kalendarz, a Tempo do odrobienia zaległość ligową z jesieni – opowiada Walica.

Droga Tempa Puńców do finału:
I runda – Spójnia Zebrzydowice 7:0 (wyjazd)
Ćwierćfinał – Iskra Iskrzyczyn 3:1 (wyjazd)
Półfinał – Beskid Skoczów 1:1, rzuty karne 5:4 (wyjazd)

Droga Kuźni Ustroń do finału:
Ćwierćfinał – LKS Kończyce Małe 8:0 (wyjazd)
Półfinał – Wisła Strumień 6:0 (wyjazd)