To świeżo upieczony IV-ligowiec był w tej potyczce nieznacznie faworyzowany. Należało jednak pamiętać, że kilka dni temu niespodziewanie stracił aż 5 goli w konfrontacji testowej z KS Międzyrzecze. Po owym meczu, który stanowił swego rodzaju „zimny prysznic” dla Błyskawicy, nie pozostało śladu. I to wniosek płynący z obserwacji wymagającego sprawdzianu z reprezentantem „okręgówki”. – Towarzyszy nam po spotkaniu znacznie więcej radości, niż poprzednio. W defensywie dobrze funkcjonowaliśmy, stwarzaliśmy sobie też okazje strzeleckie, przy których brakowało nam często elementu finalizacji – mówi szkoleniowiec drogomyślan Krystian Papatanasiu.
 


Zacytowane słowa opiekuna piłkarzy Błyskawicy znajdują potwierdzenie o tyle, że o gole mogli pokusić się zwłaszcza Alan Pastuszak czy Krzysztof Koczur, którym na przeszkodzie stawał Richard Zajac. Słowacki golkiper GLKS-u skapitulował w końcu po upływie godziny gry. IV-ligowiec rozegrał wówczas swoją iście popisową akcję. Patryk Ułasewicz dorzucił futbolówkę z autu, a pojedynek główkowy w pobliżu bramki wygrał niezawodny Koczur.

Wspomniany stały fragment był jedynym momentem z bramkowym łupem. Wilkowiczanie też w każdym razie nie próżnowali. Dominik Kępys i Łukasz Szędzielarz mieli okazje z gatunku tych, przy których chybić zwyczajnie nie wypadało... – Na rozgrzewce każdy w zasadzie rozglądał się czy ma w tej tropikalnej pogodzie grać, więc to, że przeżyliśmy jest już powodem do zadowolenia – zaznacza trener GLKS-u Krzysztof Bąk. – Doskwierają nam ciągle kadrowe kłopoty, bo wciąż nie możemy zagrać w składzie choćby zbliżonym do optymalnego – dodaje.