I tak rzeczywiście dzisiaj było w Wiśle, gdzie gospodarze szybko pokazali, kto będzie nadawał ton potyczce. Minęła minuta gry, a Rafał Prochownik już musiał wyciągać piłkę z siatki po tym, jak Szymon Płoszaj wykorzystał prostopadłe podanie Dariusza Ruckiego. "Kelner" z pierwszej bramkowej akcji chwilę później sam celebrował gola. I to nie byle jakiego. Były zawodnik BKS-u Stal Bielsko Biała przedarł się pomiędzy czterema defensorami Borów i pokonał bezradnego Prochownika. Były golkiper Koszarawy Żywiec skapitulował po raz trzeci tuż po przerwie.

Z rzutu karnego sprawiedliwość za zagranie ręką wymierzył Płoszaj. Przed ostatnim gwizdkiem arbitra wiślanie jeszcze dwukrotnie uradowali swoich kibiców. Wpierw Bartłomiej Rucki głową sfinalizował dośrodkowanie Dariusza Juroszka, a następnie Kamil Kotrys bezbłędnie z prawej nogi przymierzył po bliższym słupku. Zwycięstwo gospodarzy mogło być okazalsze, lecz dwukrotnie sytuacje sam na sam z Prochownikiem zaprzepaścił Płoszaj. Pietrzykowianie? Swoje okazje również mieli, ale nie były one na tyle groźne by zagrozić realnie Przemysławowi Szalbótowi