Piłka nożna - Wokół futbolu
FUTBOLOWE ARCHIWUM: Wywiad z Marcinem Broszem
Samym początkiem 2008 roku w bielskim Ratuszu rozdane zostały tradycyjne statuetki „Harnasi”. Otrzymali je również szkoleniowcy, w tym tego najcenniejszego trener Podbeskidzia Marcin Brosz. Nasz portal krótko po uroczystości rozmawiał ze szkoleniowcem, pełną treść wywiadu prezentujemy poniżej w oryginale.
Według głosujących najlepszym trenerem w ubiegłym roku był Marcin Brosz. W plebiscytowych szrankach trener drugoligowego Podbeskidzia pokonał m.in. Wiktora Kreboka i Grzegorza Wagnera. Mimo młodego wieku szkoleniowiec bielskich piłkarzy może poszczycić się już nie lada sukcesami. M.Brosz w swojej karierze trenerskiej „zaliczył” już dwa awanse. Na wstępie swojej przygody z piłką jako dyrygent z ławki, szkoleniowiec rodem z Knurowa wprowadził na drugoligowe salony bytomską Polonię. Kolejnym, równie imponującym sukcesem był awans na trzecioligowy szczebel z piłkarzami Koszarawy Żywiec. O pracy w Bielsku-Białej, a także przygotowaniach Podbeskidzia do rundy wiosennej opowiedział specjalnie dla sportowebeskidy.pl.
sportowebeskidy.pl: - Jak w kontekście swojej osoby podsumuje Pan ubiegły rok?
Marcin Brosz: - Moja osoba została wykreowana przez zespół. To mnie udało się zdobyć „Harnasia”, ale zasługuje na niego cała drużyna, jak również pozostałe osoby z naszego klubu. Owszem, ocenia się grę zespołu, ale najważniejszymi osobami są ludzie, którzy zabezpieczają nam byt i tworzą cały klub. Musimy pamiętać, jak wyglądała nasza sytuacja przed sezonem. Dlatego tym osobom, które pracują w naszym klubie należą się podziękowania.
sportowebeskidy.pl: - Ale to jednak trener drużyny desygnuje do gry piłkarzy, przeprowadza zmiany, czy ustala taktykę.
MB: - Runda jesienna była dla nas specyficzna. To nie jest tak, że wszystko zrobił sam trener. Tych zawodników, którzy u nas grają musiał ktoś wyselekcjonować. Ktoś musiał się im przyglądać, a następnie rozmawiać z nimi, a także prowadzić negocjacje z klubami, aby mogli do nas dołączyć. Należy również pamiętać, że zawodników, którzy od nas odeszli, staraliśmy się w pewien sposób zabezpieczać. Na swój sposób tworzymy rodzinę, co powoduje, że ci chłopcy mają pełen komfort pracy.
sportowebeskidy.pl: - Decyzja o podjęciu pracy w Bielsku-Białej była więc słuszna?
MB: - Statuetka „Harnasia” jest potwierdzeniem tego, że była to decyzja słuszna. Cieszę się, że dostałem taką propozycję, bo dla zarządu klubu była to na pewno niełatwa decyzja. Zdecydowano się na trenera na dorobku, a są przecież szkoleniowcy z nazwiskiem, którzy mają już większe doświadczenie.
sportowebeskidy.pl: - Dlaczego zdecydował się Pan na pracę akurat w Podbeskidziu?
MB: - Pojawiały się jakieś inne propozycje, jeszcze zanim podpisałem umowę z Podbeskidziem, ale były one nieistotne. Pracując jeszcze w Koszarawie powiedziałem Panu Kruczyńskiemu, że po zakończeniu sezonu odejdę z Koszarawy. Dostałem wówczas propozycję od prezesa Wolasa, co było dla mnie dużym wyzwaniem, przez co praca w innym klubie nie wchodziła w rachubę.
sportowebeskidy.pl: - Nie obawiał się Pan tego wyzwania?
MB: - Nie można się niczego bać. Zawsze trzeba spróbować swoich sił. Cały czas mówiłem, że Podbeskidzie ma dobry zespół, ale drużyna znajdywała się zwyczajnie w dołku. Ale nie łatwo gra się, gdy jest taka sytuacja w klubie, jaka wówczas była w Podbeskidziu. Każdy czytając gazetę woli popatrzeć jaką notę otrzymał za poprzednie spotkanie, a nie natrafiać na artykuły, gdzie nie pisze się dobrze o klubie. Dlatego ja tych chłopaków rozumiałem i byłem pewny, że oni zaczną grać lepiej.
sportowebeskidy.pl: - Po rundzie jesiennej zajmujecie przyzwoitą 10. lokatę. Jaki cel przyświeca piłkarzom Podbeskidzia podczas przygotowań do rundy wiosennej?
MB: - Pół roku temu mówiło się, że Podbeskidzie może spaść do trzeciej ligi, a teraz można usłyszeć głosy nawet o Orange Ekstraklasie w kontekście naszego zespołu. Musimy jednak pamiętać, że mamy pewne problemy, ale z pytaniami o to trzeba zwrócić się do prezesów.
sportowebeskidy.pl: - Prezes Jerzy Wolas, powiedział, że gdyby pojawiła się szansa na awans do Orange Ekstraklasy to jesteście na taką ewentualność gotowi...
MB: - Każdy sportowiec podnosi swoje umiejętności i walczy o jak najwyższe cele. Polonia Bytom dała nam przykład, że warto zawsze grać i dawać z siebie wszystko, więc na pewno byśmy podjęli walkę.
sportowebeskidy.pl: - Jak wyglądają obecnie treningi piłkarzy Podbeskidzia?
MB: - Jesteśmy obecnie na obozie w Dzierżoniowie, gdzie przebywać będziemy do środy. We wtorek zagramy natomiast sparing z młodzieżową drużyną Zagłębia Lubin. Żałuję, że cykl przygotowań trwa tak długo, bo my powinniśmy grać. Trzy, cztery tygodnie byłyby wystarczającym okresem na to, aby odpowiednio przygotować zespół do rozgrywek. Dlatego końcem lutego moglibyśmy już rozgrywać mecze ligowe. De facto dłużący się czas przygotowań jest stracony dla nas i kibiców. Musimy więc dążyć do tego, aby grać nawet dziewięć miesięcy w roku.
sportowebeskidy.pl: - Zaproszenia dla Podbeskidzia do gier w meczach kontrolnych pokazały, że styl gry bielskiego drugoligowca nie pozostał bez zauważenia. Zostaliście dostrzeżeni w kraju, a nawet za granicą, bo pojawiło się zaproszenie do gry w test-meczu z Sigmą Ołomuniec.
MB: - Dostaliśmy zaproszenie od Sigmy, którego nie mogliśmy przyjąć, ale nasi sparingpartnerzy to zespoły bardzo silne. Zmierzymy się z Nitrą, drużyną, która ma najlepszy system szkolenia młodzieży w swoim kraju. Pojawiło się również zaproszenie od Odry Wodzisław, Zagłębia Lubin. Przyjdzie nam się zmierzyć z młodzieżową drużyną Zagłębia, ale wynikło to z tego, iż lubinianie wyjechali na obóz do Turcji. Nie zmienia to jednak faktu, że ten zespół chciał się z nami sprawdzić. Warto dodać, że zagraliśmy już z Cracovią. Cieszy to, że to nie my zabiegaliśmy o te mecze, tylko kluby same zapraszały nas na spotkania sparingowe. Podkreślam jednak, że zamiast sparingów powinniśmy grać mecze ligowe i wierzę, że będziemy grali coraz więcej meczów ligowych, a nie sparingowych.
sportowebeskidy.pl: - Do zespołu dołączyło trzech nowych graczy. Będą w Podbeskidziu kolejne wzmocnienia?
MB: - Pół roku temu prosiliśmy zawodników, żeby zasilili nasz zespół. Teraz sytuacja wygląda niemalże odwrotnie. Ponadto zrobiliśmy listę transferową zawodników, których obserwowaliśmy przez ostatnie trzy miesiące. To była bardzo przemyślana lista, którą złożyłem na ręce działaczy po piątym ligowym meczu. Menedżer – Grzegorz Więzik, jeździł oglądać tych graczy. Cały czas śledziliśmy ich poczynania.
sportowebeskidy.pl: - Jak zrodził się pomysł, aby dać szansę zawodnikom z czwartej ligi? Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
MB: - Jesteśmy klubem regionu. Wprowadziliśmy taką zasadę, że non stop poszukujemy nowych graczy do naszego zespołu. Poszukujemy graczy, którzy mogą wzmocnić nasz zespół. Daliśmy tym chłopakom szansę i jak pokazują wyniki, była to decyzja trafna.
sportowebeskidy.pl: - Które miejsce zajmie w rundzie wiosennej Podbeskidzie?
MB: - Tego pytania nie należy kierować do mnie. Myślę, że te czasy się już skończyły, kiedy ustalało się pozycje. Wszystko zweryfikuje boisko.
sportowebeskidy.pl: - Czyli najważniejszy jest styl gry, jaki prezentować będzie klub z Bielska-Białej, nie strzelane bramki...?
MB: - To wszystko idzie ze sobą w parze. Jeżeli zespół prezentuje dobry styl gry, to zdobywa również punkty. Owszem, zdarza się, że gra się dobrze i przegrywa się. Ale jeżeli mecz się wybiega, to kibic potrafi to docenić. A nasi kibice pokazywali już, że nawet po przegranym spotkaniu nie odwracają się od nas.
sportowebeskidy.pl: - Jak w kontekście swojej osoby podsumuje Pan ubiegły rok?
Marcin Brosz: - Moja osoba została wykreowana przez zespół. To mnie udało się zdobyć „Harnasia”, ale zasługuje na niego cała drużyna, jak również pozostałe osoby z naszego klubu. Owszem, ocenia się grę zespołu, ale najważniejszymi osobami są ludzie, którzy zabezpieczają nam byt i tworzą cały klub. Musimy pamiętać, jak wyglądała nasza sytuacja przed sezonem. Dlatego tym osobom, które pracują w naszym klubie należą się podziękowania.
sportowebeskidy.pl: - Ale to jednak trener drużyny desygnuje do gry piłkarzy, przeprowadza zmiany, czy ustala taktykę.
MB: - Runda jesienna była dla nas specyficzna. To nie jest tak, że wszystko zrobił sam trener. Tych zawodników, którzy u nas grają musiał ktoś wyselekcjonować. Ktoś musiał się im przyglądać, a następnie rozmawiać z nimi, a także prowadzić negocjacje z klubami, aby mogli do nas dołączyć. Należy również pamiętać, że zawodników, którzy od nas odeszli, staraliśmy się w pewien sposób zabezpieczać. Na swój sposób tworzymy rodzinę, co powoduje, że ci chłopcy mają pełen komfort pracy.
sportowebeskidy.pl: - Decyzja o podjęciu pracy w Bielsku-Białej była więc słuszna?
MB: - Statuetka „Harnasia” jest potwierdzeniem tego, że była to decyzja słuszna. Cieszę się, że dostałem taką propozycję, bo dla zarządu klubu była to na pewno niełatwa decyzja. Zdecydowano się na trenera na dorobku, a są przecież szkoleniowcy z nazwiskiem, którzy mają już większe doświadczenie.
sportowebeskidy.pl: - Dlaczego zdecydował się Pan na pracę akurat w Podbeskidziu?
MB: - Pojawiały się jakieś inne propozycje, jeszcze zanim podpisałem umowę z Podbeskidziem, ale były one nieistotne. Pracując jeszcze w Koszarawie powiedziałem Panu Kruczyńskiemu, że po zakończeniu sezonu odejdę z Koszarawy. Dostałem wówczas propozycję od prezesa Wolasa, co było dla mnie dużym wyzwaniem, przez co praca w innym klubie nie wchodziła w rachubę.
sportowebeskidy.pl: - Nie obawiał się Pan tego wyzwania?
MB: - Nie można się niczego bać. Zawsze trzeba spróbować swoich sił. Cały czas mówiłem, że Podbeskidzie ma dobry zespół, ale drużyna znajdywała się zwyczajnie w dołku. Ale nie łatwo gra się, gdy jest taka sytuacja w klubie, jaka wówczas była w Podbeskidziu. Każdy czytając gazetę woli popatrzeć jaką notę otrzymał za poprzednie spotkanie, a nie natrafiać na artykuły, gdzie nie pisze się dobrze o klubie. Dlatego ja tych chłopaków rozumiałem i byłem pewny, że oni zaczną grać lepiej.
sportowebeskidy.pl: - Po rundzie jesiennej zajmujecie przyzwoitą 10. lokatę. Jaki cel przyświeca piłkarzom Podbeskidzia podczas przygotowań do rundy wiosennej?
MB: - Pół roku temu mówiło się, że Podbeskidzie może spaść do trzeciej ligi, a teraz można usłyszeć głosy nawet o Orange Ekstraklasie w kontekście naszego zespołu. Musimy jednak pamiętać, że mamy pewne problemy, ale z pytaniami o to trzeba zwrócić się do prezesów.
sportowebeskidy.pl: - Prezes Jerzy Wolas, powiedział, że gdyby pojawiła się szansa na awans do Orange Ekstraklasy to jesteście na taką ewentualność gotowi...
MB: - Każdy sportowiec podnosi swoje umiejętności i walczy o jak najwyższe cele. Polonia Bytom dała nam przykład, że warto zawsze grać i dawać z siebie wszystko, więc na pewno byśmy podjęli walkę.
sportowebeskidy.pl: - Jak wyglądają obecnie treningi piłkarzy Podbeskidzia?
MB: - Jesteśmy obecnie na obozie w Dzierżoniowie, gdzie przebywać będziemy do środy. We wtorek zagramy natomiast sparing z młodzieżową drużyną Zagłębia Lubin. Żałuję, że cykl przygotowań trwa tak długo, bo my powinniśmy grać. Trzy, cztery tygodnie byłyby wystarczającym okresem na to, aby odpowiednio przygotować zespół do rozgrywek. Dlatego końcem lutego moglibyśmy już rozgrywać mecze ligowe. De facto dłużący się czas przygotowań jest stracony dla nas i kibiców. Musimy więc dążyć do tego, aby grać nawet dziewięć miesięcy w roku.
sportowebeskidy.pl: - Zaproszenia dla Podbeskidzia do gier w meczach kontrolnych pokazały, że styl gry bielskiego drugoligowca nie pozostał bez zauważenia. Zostaliście dostrzeżeni w kraju, a nawet za granicą, bo pojawiło się zaproszenie do gry w test-meczu z Sigmą Ołomuniec.
MB: - Dostaliśmy zaproszenie od Sigmy, którego nie mogliśmy przyjąć, ale nasi sparingpartnerzy to zespoły bardzo silne. Zmierzymy się z Nitrą, drużyną, która ma najlepszy system szkolenia młodzieży w swoim kraju. Pojawiło się również zaproszenie od Odry Wodzisław, Zagłębia Lubin. Przyjdzie nam się zmierzyć z młodzieżową drużyną Zagłębia, ale wynikło to z tego, iż lubinianie wyjechali na obóz do Turcji. Nie zmienia to jednak faktu, że ten zespół chciał się z nami sprawdzić. Warto dodać, że zagraliśmy już z Cracovią. Cieszy to, że to nie my zabiegaliśmy o te mecze, tylko kluby same zapraszały nas na spotkania sparingowe. Podkreślam jednak, że zamiast sparingów powinniśmy grać mecze ligowe i wierzę, że będziemy grali coraz więcej meczów ligowych, a nie sparingowych.
sportowebeskidy.pl: - Do zespołu dołączyło trzech nowych graczy. Będą w Podbeskidziu kolejne wzmocnienia?
MB: - Pół roku temu prosiliśmy zawodników, żeby zasilili nasz zespół. Teraz sytuacja wygląda niemalże odwrotnie. Ponadto zrobiliśmy listę transferową zawodników, których obserwowaliśmy przez ostatnie trzy miesiące. To była bardzo przemyślana lista, którą złożyłem na ręce działaczy po piątym ligowym meczu. Menedżer – Grzegorz Więzik, jeździł oglądać tych graczy. Cały czas śledziliśmy ich poczynania.
sportowebeskidy.pl: - Jak zrodził się pomysł, aby dać szansę zawodnikom z czwartej ligi? Okazało się to strzałem w dziesiątkę.
MB: - Jesteśmy klubem regionu. Wprowadziliśmy taką zasadę, że non stop poszukujemy nowych graczy do naszego zespołu. Poszukujemy graczy, którzy mogą wzmocnić nasz zespół. Daliśmy tym chłopakom szansę i jak pokazują wyniki, była to decyzja trafna.
sportowebeskidy.pl: - Które miejsce zajmie w rundzie wiosennej Podbeskidzie?
MB: - Tego pytania nie należy kierować do mnie. Myślę, że te czasy się już skończyły, kiedy ustalało się pozycje. Wszystko zweryfikuje boisko.
sportowebeskidy.pl: - Czyli najważniejszy jest styl gry, jaki prezentować będzie klub z Bielska-Białej, nie strzelane bramki...?
MB: - To wszystko idzie ze sobą w parze. Jeżeli zespół prezentuje dobry styl gry, to zdobywa również punkty. Owszem, zdarza się, że gra się dobrze i przegrywa się. Ale jeżeli mecz się wybiega, to kibic potrafi to docenić. A nasi kibice pokazywali już, że nawet po przegranym spotkaniu nie odwracają się od nas.