
Gdyby nie ta ostatnia akcja...
... to beniaminek z Leśnej zainkasowałby pierwszy punkt na szczeblu Ligi Okręgowej. Rzecz jednak w tym, że Piast zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Nie było problemem wskazać faworyta potyczki w Cieszynie. Miejscowy Piast po 3 kolejkach miał na swoim koncie 9 "oczek", natomiast LKS Leśna zapunktować w tym sezonie jeszcze nie zdołała. Bardzo ciekawie zrobiło się zatem w 10. minucie, kiedy to Mateusz Sroka wykorzystał zamieszanie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i skierował piłkę do siatki.
Szybki "gong" przebudził miejscowych futbolistów, którzy wkrótce nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale objęli również prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się niezawodny w tym sezonie duet snajperski - wpierw Ireneusz Jeleń, następnie Tomasz Szyper. Zgoła nieoczekiwanie przyjezdni tuż przed przerwą wyrównali, bowiem z rzutu wolnego bezbłędnie przymierzył Radosław Widuch.
W drugiej połowie oglądaliśmy mentalnie dwie różne drużyny. Gospodarze dążyli do 3 gola, zaś piłkarze Seweryna Caputy grali na poszanowanie remisu. Ta sztuka gościom się nie udała, wszak w ostatniej akcji meczu Jakub Węglorz strzałem z bliskiej odległości pokonał Radosława Pietrasika, ustalając końcowy rezultat na 3:2. Wspomnijmy, że wcześniej beniaminek z Leśnej także miał "piłkę meczową". Artur Wróbel głową uderzył jednak zbyt delikatnie, by zmusić Damiana Ferfeckiego do kapitulacji.
- Remis był w naszym zasięgu. Odczuwamy spory niedosyt po końcowym gwizdku, bo bramkę straciliśmy w 96. minucie, a sędzia pierwotnie doliczył tylko 4 minuty. Mimo że w końcówce rywal dominował, to zagraliśmy dobrze i możemy z optymizmem patrzeć na kolejne spotkania - skomentował Piotr Raczek, prezes klubu z Leśnej.