Gospodarze zaliczkę w konfrontacji z rywalem z Pogórza wypracowali sobie przed pauzą. W 34. minucie dośrodkowanie Kacpra Brachaczka z rzutu rożnego na dalszym słupku na gola zamienił głową Kamil Szajter. – Nasza przewaga była spora. Byliśmy znacznie częściej w posiadaniu piłki, aniżeli przeciwnik, co jest scenariuszem już powtarzalnym w obecnym sezonie – zaznacza Jakub Mrozik, szkoleniowiec Victorii, która nie zdołała zarazem podwyższyć swojego zapasu. Najczęściej strzelającym zawodnikiem w jej szeregach był w premierowej części spotkania Bartosz Żyła.

Piłkarze z Pogórza przed pauzą nie pokazali właściwie żadnych atutów, ale na drugą połowę wyszli z pełną świadomością, że taki sposób gry sukcesu im nie przysporzy. – Zmieniliśmy nastawienie, bo z gry na przeczekanie i szukanie kontr nic nam nie wychodziło. Generalnie potrzebujemy odważniejszej postawy – analizuje Łukasz Hanzel, grający trener LKS-u. Przyjezdnym nadarzyła się też wymarzona szansa, by wyrównać. „Oko w oko” z Mateuszem Farugą stanął Łukasz Macura, ale sytuacja owa była najwyraźniej zbyt komfortowa, bo napastnik nie wykazał się odpowiednią rozwagą. Kilka innych prób gospodarze skutecznie neutralizowali, a wreszcie w 90. minucie wrzutkę Antoniego Ogrodnika ponownie głową do siatki skierował rezerwowy Szymon Paluch.

– Za nami solidny występ, bo o takim mówię w przypadku, gdy nie traci się bramki. Robimy swoje – podsumowuje trener aktualnego wicelidera „okręgówki”.