Skrzydłowy zanotował co prawda asystę przy bramce otwierającej wynik meczu z Zagłębiem Sosnowiec, a w drugiej połowie wyrównał jego stan na 3:3, ale ostatecznie wraz z kolegami opuszczał murawę w nie najlepszych nastrojach. Wszak to goście wygrali po nietuzinkowym widowisku 5:4. – Przegrywaliśmy po pierwszej połowie 3:1, zaczęliśmy jednak bardzo dobrze. Później udało nam się odmienić obraz gry, bo w drugiej połowie prowadziliśmy 4:3, ale w końcowym rozrachunku przegraliśmy to spotkanie. Straciliśmy kolejne dwie bramki i znowu nie odczarowaliśmy klątwy tego stadionu. Mówiliśmy sobie w przerwie, że jeżeli uda nam się odwrócić losy tego meczu, to trzeba będzie się skoncentrować i wyciągnąć z tego spotkania chociaż jeden punkt. Udało nam się strzelić parę bramek, prowadziliśmy, ale na sam koniec ulegliśmy przeciwnikowi. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, bo to my zawiniliśmy – powiedział po meczu Łukasz Sierpina.

Podbeskidzie nie wygrało, ponieważ postawa zespołu w obronie pozostawiała sporo do życzenia. Sporo błędów popełnili środkowi obrońcy, lepiej w dwóch sytuacjach mógł zachować się Mateusz Lis. – Szkoda, że nasza gra w formacji defensywnej wypadła trochę gorzej, ale cóż gra cała drużyna i wszyscy jesteśmy rozliczani jako monolit, a nie jednostki. Następną kolejkę gramy znów u siebie, tym razem z Wisłą Puławy i musimy ten mecz koniecznie wygrać – dodał pomocnik Podbeskidzia.