Aż trudno w to uwierzyć biorąc pod uwagę fakt, że zmierzyły się zespoły ze ścisłej czołówki swoich lig, ale na murawie zarysowała się kolosalna różnica na rzecz reprezentanta „okręgówki”. I nawet to określenie nie oddaje skali końcowego rozstrzygnięcia. Goli w Żywcu padło wszak 18 – wszystkie (!) strzelili gospodarze. Gdyby więc podzielić 90-minutowy okres równomiernie, to żywieckiej drużynie przyszło fetować trafienia co 5. minut...

– Trudno, żebyśmy byli jakoś super zadowoleni, bo liczyliśmy na znacznie bardziej wymagającą przeprawę. Już po kilku minutach od rozpoczęcia gry było 4:0, a później właściwie co kilka minut piłka wpadała do bramki przeciwnika. Od początku do końca byliśmy zaangażowani w grę, intensywność po naszej stronie nie obniżała się, więc z tego motorycznego aspektu, jak również mentalnego podejścia można wyciągać jakieś pozytywy – oznajmia szkoleniowiec żywczan Seweryn Kosiec.

Niemal wszystkie bramki dla Stali-Śrubiarnia padły w następstwie składnych i umiejętnie finalizowanych akcji, a dwucyfrowa różnica stała się faktem na półmetku jednostronnego starcia. Z kornerów 2 razy do siatki Metalu trafiał Konrad Korczak. Podobny dorobek strzelecki odnotowali: Rafał Hałat, Szymon Habla, Jakub PieterwasMaciej Pułka. O precyzyjne wskazanie wszystkich zdobywców goli – nie sposób.