– Mógłbym powiedzieć dokładnie to samo, co przed tygodniem. Różnica jest jednak taka, że nie mierzyliśmy się z IV-ligowcem, a przeciwnikiem będącym obecnie 2 klasy rozgrywkowe niżej. Co najgorsze, na naszym tle zespół z Wilkowic wypadł równie dobrze, co ten z Łękawicy, zaskakując nas ruchliwością i wysokim podejściem – przyznaje krytycznie Krystian Papatanasiu, trener Błyskawicy, która liderowi bielskiej A-klasy wyraźnie ustąpiła.

Podopieczni Krzysztofa Bąka aż 4-krotnie znajdywali sposób na defensywę Błyskawicy oraz jej bramkarza Krzysztofa Michałowskiego. – Większości goli mogliśmy uniknąć. Wciąż doskwierają nam karygodne błędy, których się dopuszczamy – kontynuuje „Papa”.


A uznawana powszechnie za konkretną ofensywa drogomyślan? – Męczyliśmy się, zwłaszcza, gdy trzeba było stworzone okazje wykorzystać. Bardziej jednak martwi mnie defensywa, bo tracimy za dużo goli – konstatuje szkoleniowiec pokonanych w sparingowej batalii. Tu warto zauważyć, że sytuacje sam na sam marnowali Damian Stawicki i Daniel Krzempek, swoją zaprzepaścił również główkując z bliska Krzysztof Koczur.