Kryzys Czarnych-Górala trwa w najlepsze. Dziś żywczanie udali się do Przyszowic na mecz z miejscową Jednością. Górale z całą pewnością o tym wyjeździe pragną jednak, jak najszybciej zapomnieć. 

góral żywiec sara jakubczak O tym, że Górale z Przyszowic punktów nie przywiozą, wiadomo już było po 25. minutach gry. Wszak ciężko myśleć o zwycięstwie, gdy już w 2. minucie meczu traci się bramkę. Ariel Mnochy wykorzystał katastrofalny błąd Marcina Studenckiego, zmuszając Tomasza Łysonia do wyciągania piłki z siatki. Lecz nie tylko ta sytuacja potwierdziła słabą dyspozycję żywieckich defensorów tego dnia. Kolejne bramki także były tego następstwem. Przy bramce numer dwa zaskoczyć dał się Sebastian Białas, który dostał piłkę "za plecy", z kolei przy trafieniu na 3:0 skiksował Piotr Jaroszek zagrywający za krótką piłkę do Łysonia. Tomaszowi Waniekowi w tej sytuacji nie pozostało nic innego jak minąć bramkarza i posłać futbolówkę do pustej siatki.  Złapać kontakt Górale próbowali. Bliski szczęścia był Artur Michulec, który nie wykorzystał jednak centry Przemysława Miodńskiego. Z kolei gola strzelonego przez Studenckiego nie uznał arbiter, dopatrując się spalonego. Zapał przyjezdnych gospodarze ostudzili bardzo szybko. I zrobili to w taki sposób, jaki najlepiej potrafią. Uczynili to zaraz po przerwie za sprawią Krystiania Sosny. Przyszowanie zwycięstwo przypieczętowali natomiast w czasie doliczonym, wykorzystując zamieszanie przed bramką Łysonia. Tego gola uprzedziło piękne uderzenie z dystansu Mateusza Bieguna, popularny "Mantek" trafił jednak w poprzeczkę.

Jedność Przyszowic - Czarni-Góral Żywiec 5:0 (3:0) 1:0 Mnochy (3') 2:0 Hajok (22') 3:0 Waniek (36') 4:0 Sosna (56') 5:0 Mucha (90')

Czarni-Góral: Łysoń - Jaroszek (75' Knapek), Studencki (72' Krasny), Białas, Borak, Michulec (80' Gowin), Biegun, Grygier, Klimek, (46' Echolc) Gołuch, Miodoński Trener: Gołuch