Z wybornej szansy przybliżenia się do mistrzostwa bielszczanie postanowili skorzystać. Prowadzenie zdobyli w 15. minucie, gdy golkiper Orła przepuścił z pozoru niegroźny strzał z dystansu Bartosza Bernarda. Dość szybki zysk nie był bez znaczenia dla dalszego przebiegu środowego meczu. – Było widać w naszej grze chęć rehabilitacji za porażkę w Czechowicach i pokazania, że był to tylko wypadek przy pracy. Od początku robiliśmy wystarczająco dużo, aby dążyć do zwycięstwa – podkreśla Marek Sokołowski, szkoleniowiec „dwójki” Podbeskidzia.

Drużyny udały się na kwadrans przerwy przy znaczącej dysproporcji w golach. Gospodarze kolejne strzelali za sprawą rutyniarzy w swoich szeregach – Damiana Chmiela, obsłużonego w 21. minucie przez Samuela Nnoshiriego, oraz Giorgi Merebaszwiliego, który sfinalizował akcję Macieja Felscha z Chmielem.

Radosny futbol zafundowali sobie za to obaj IV-ligowcy po zmianie stron. W 53. minucie Podbeskidzie II „odjechało” ekipie z Łękawicy na 4:0 po egzekucji aktywnego dziś w ofensywie Nnoshiriego. W bardzo trudnym położeniu piłkarze Orła podnieśli się, zmniejszając rozmiary strat w 61. minucie przy sporym udziale Krystiana Wieczorka oraz w 67. minucie w konsekwencji rzutu wolnego. Ale nie do przyjezdnych należało ostatnie słowo, a do... braci SzumińskichPiotrPaweł zanotowali trafienia, które przyczyniły się do okazałej „demolki” dokonanej przez lidera.