Do 58. minuty kibice zgromadzeni w Hażlachu czekali dziś na gola, co było konsekwencją obustronnego marnowania niezłych szans. Miejscowi próbowali za sprawą uderzeń m.in. Kamila Szajtera czy Patryka Kabiesza, po drugiej stronie groźne strzały wykonali: Bartosz PodlasiewiczJakub Marekwica. O gola pokusił się dopiero tuż przed upływem godziny gry Dawid Okraska, wykańczając oskrzydlającą akcję. Gospodarze nabrali rozpędu i w 61. minucie ponownie cieszyli się ze zdobyczy. Podanie z bocznego sektora od Sylwestra Kawuloka otrzymał Bartosz Żyła, który nie dał szans Rafałowi Jacakowi. Wiślanie domagali się odgwizdania spalonego, a Victoria? Widać było wówczas wyraźnie, że korekty w ustawieniu, jakich dokonał w przerwie trener Jakub Mrozik, zdały egzamin. – Od 65. minuty jednak cierpieliśmy grając w niskiej obronie. Było to jednak skuteczne, bo umiejętnie się przed atakami drużyny z Wisły broniliśmy, sięgając ostatecznie po cenne dla nas punkty – zaznacza szkoleniowiec ekipy z Hażlacha.

Nie mający dobrego dla siebie wyniku przyjezdni postawili po stracie bramek wszystko na jedną kartę, ale pożądanego celu nie uzyskali. Na dodatek w 89. minucie po długim, 40-metrowym rajdzie Kamil Szajter podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Punkty w komplecie zawodnicy beniaminka na swoim koncie zapisali, pomimo straty gola w doliczonym czasie sobotniego spotkania. Rzut karny wykorzystał Mariusz Pilch.

– Swoje okazje dziś mieliśmy, ale podejmowaliśmy takie decyzje, aby koniecznie wejść z piłką do bramki. Przeciwnik grał mocno, czasem brutalnie i wygrał moim zdaniem zasługując na to determinacją i chęciami – oznajmia Patryk Pindel, trener WSS Wisła.